Funkcja wirtualnego aplauzu na YouTube testowana jest obecnie w Australii, Brazylii, Indiach, Japonii, Korei Południowej, Meksyku, Stanach Zjednoczonych oraz Nowej Zelandii. Pod materiałami wideo w tych krajach zagościła niewielka ikonka pozwalająca nagrodzić dany materiał oklaskami, których wartość wyceniono na 2 dolary, czyli ok. 8 złotych. Jednym słowem: jeśli spodoba się Wam dane nagranie, to w wygodny sposób będziecie mogli dać napiwek jego twórcy. Fajne? No jasne!
Kupowanie aplauzu widzów zostało opisane na stronie wsparcia technicznego Google, gdzie poznajemy więcej detali na jego temat:
„Możesz kupić aplauz widzów w przypadku filmów twórców, którzy włączyli tę funkcję, aby okazać swoje wsparcie dla kanałów w YouTube. W ramach tej funkcji kupujesz animację przedstawiającą klaskanie, która będzie widoczna tylko dla Ciebie u góry danego filmu”, czytamy.
Oklaskiwanie jest możliwe obecnie wyłącznie na komputerach osobistych i jeszcze nieco czasu minie, zanim pojawi się na wersji mobilnej serwisu.
Jaki w tym biznes Google? Oj, spory! Jedynie 70% zysków z aplauzu trafi bowiem do twórcy kontentu, a 30% przelane zostanie na konto Google. Coś mi się wydaje, że jeśli pomysł się przyjmie – a przyjmie się – to gigant z Redmond będzie mógł cieszyć się naprawdę sporym zyskiem z funkcji, która w gruncie rzeczy po napisaniu zarabia na siebie sama.
Być może fani twórców z YouTube mając świadomość tego, że jedynie 70% wartości aplauzu trafi na ich konto będą decydowali się wspierać ich poprzez inne serwisy?