Nazwa sieci Wi-Fi doprowadziła do ewakuacji samolotu. Żartowniś poniesie konsekwencje

Maksym SłomskiSkomentuj
Nazwa sieci Wi-Fi doprowadziła do ewakuacji samolotu. Żartowniś poniesie konsekwencje
Wiele osób ustawia sobie żartobliwe nazwy sieci Wi-Fi w swoich smartfonach. „Słyszę jak uprawiacie seks” i „Wóz obserwacyjny CBA numer 37” to tylko początek długiej listy popularnych i mniej lub bardziej kreatywnych hasełek wpisywanych w odpowiednim polu ustawień urządzenia. O ile na co dzień jest to działanie zupełnie nieszkodliwe, to w pewnych sytuacjach może spowodować niemałe kłopoty. Przekonali się o tym pasażerowie amerykańskich linii lotniczych Delta, którzy chcieli odbyć podróż z lotniska w Detroit.

Jeden z pasażerów lotu postanowił ustawić nazwę udostępnianej przez siebie sieci bezprzewodowej jako „Remote detonator” (z ang. zdalny detonator). Dzięki tetheringowi podłączyła się do niej jego towarzyszka podróży. Gdyby wzmiankowani pasażerowie postąpili zgodnie z prośbą załogi i przełączyli swoje urządzenia w tryb samolotowy, wyłączając przy tym Wi-Fi, kontrowersyjna nazwa sieci zapewne umknęłaby uwadze załogi. Żart polegał najwyraźniej na tym, aby Wi-Fi było widoczne.

Pomimo próśb załogi kierowanych do ogółu pasażerów, którzy jeszcze nie przełączyli urządzeń w odpowiedni tryb, duet odpowiedzialny za „psikus” nie wyłączyli Wi-Fi. Krótko po tym samolot na płycie lotniska został otoczony przez oddziały policji, a na miejsce przyjechały karetki. Brzmi niewiarygodnie, prawda? Sytuację z wnętrza samolotu uwiecznił na nagraniu jeden z pasażerów.

 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.

EXCLUSIVE FOOTAGE: Raw Footage form inside a Delta flight currently at DTW. The plane is currently under lockdown due to a bomb threat.

Post udostępniony przez Team City of Dearborn (TCD) (@thecityofdearborn) Sty 16, 2020 o 7:17 PST


Sprawcami zamieszania okazali się 31-letni mężczyzna i 42-letnia kobieta, którzy zostali usunięci siłą z pokładu samolotu. Zanim udało się ich zidentyfikować służby spędziły 3 godziny na przeczesywaniu pokładu maszyny. Ostatecznie samolot odleciał do Montrealu z, bagatela, 5-godzinnym opóźnieniem.


Dwójce niesfornych pasażerów postawione zostaną zapewne poważne zarzuty, a odpowiednie organy obarczą ich zarówno kosztami akcji, jak i kosztami wynikającymi z tytułu sporego opóźnienia lotu. Ciekawe czy żartownisie twierdzą, że „było warto”.

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.