Sexting to słowo powstałe ze zlepku słów „sex” i „texting”, które jeszcze jakiś czas temu określało po prostu wiadomości SMS o zabarwieniu erotycznym. Rozwój nowych technologii, a także „luźniejsze” podejście młodzieży do obyczajności sprawiło, że za pośrednictwem popularnych komunikatorów wysyłane są także inne treści w postaci zdjęć lub plików wideo.
Z badań NASK wynika, że 42% polskich nastolatków w wieku 15-18 otrzymało choć raz od innej osoby intymne materiały, a 13% przyznaje, że wysyłało innym nagie filmy lub zdjęcia ze swoim udziałem. Jeśli wydaje się Wam, że „kiedyś było inaczej”, to macie rację. Ministerstwo Cyfryzacji podaje, że skala sextingu rośnie w zastraszającym tempie. Dzielenie się takimi materiałami z innymi może mieć opłakane w skutkach konsekwencje.
„Jeśli nasze dziecko rozesłało lub udostępniło czyjeś intymne zdjęcia lub filmy, to od rodzica w dużym stopniu zależy, jak ta sytuacja się rozwinie. Przede wszystkim powinniśmy zachować spokój i postarać się porozmawiać z dzieckiem o tym, co się stało” – radziła Anna Kwaśnik z NASK. „Ustalmy, jakie motywy kierowały naszym dzieckiem i z jakiego powodu rozpowszechniło te materiały. Pamiętajmy o tym, aby nie usprawiedliwiać poczynań dziecka w sieci, a pomóc mu we wzięciu na siebie odpowiedzialności za jego zachowanie” – dodała ekspertka.
Do udziału w kampanii MC zaprosiło youtubera Reżysera Życia, który stworzył ciekawy materiał „Uważaj, co wrzucasz do sieci”. Polecam go Waszej uwadze. W filmie występują m.in. Małgorzata Heretyk i Ernest Musiał.
Kampania Ministerstwa powinna dać do myślenia nie tylko rodzicom, ale także młodzieży, która zupełnie lekkomyślnie przesyła pikantne materiały ze swoim udziałem rówieśnikom. Sam pamiętam historię pewnej nastoletniej dziewczyny z mojego rodzinnego miasta, która powiesiła się, gdyż obiekt jej westchnień upublicznił przesłane mu zdjęcia w swojej szkole. Naturalnie zdjęcia po chwili krążyły po całych Katowicach.
Zaufanie do drugiej osoby to piękna rzecz, ale pamiętać należy także o zasadzie zaufania ograniczonego. Nawet najbardziej czarujący facet lub urocza dziewczyna może zechcieć pochwalić się materiałami „tylko dla jego oczu” przed przyjaciółmi. Raz udostępnione zdjęcie lub film nie znikną łatwo z sieci. Jeśli naprawdę chcecie wysyłać innym „nudle”, wstrzymajcie się może na parę lat i przekonajcie się, czy naprawdę warto to robić. Czy nagość podczas spotkań we dwoje to za mało?
Ministerstwo Cyfryzacji przypomina o godnej uwagi witrynie www.gov.pl/niezagubdzieckawsieci, na której rodzice znaleźć mogą materiały pomagające im nadzorować aktywność dzieci w sieci i zawierające cenne porady w kwestii wkraczania z młodym dzieckiem w wirtualny świat.