Aplikacje randkowe zmieniają ludzkość w najgorszy możliwy sposób

Maksym SłomskiSkomentuj
Aplikacje randkowe zmieniają ludzkość w najgorszy możliwy sposób
{reklama-artykul}
Mam 31 lat i pamiętam okres, w którym Internet w Polsce dopiero raczkował. Uważajcie, bo teraz padnie to słynne i znienawidzone „kiedyś było lepiej”: kiedyś było lepiej. Nie, spokojnie, nie oszalałem i nie uważam wcale, że koniec lat 90′ był jakimś szczególnie pięknym okresem w polskiej historii. W roku 2019 statystycznie więcej zarabiamy, żyjemy na nieco wyższym poziomie i możemy ogólnie robić ze swoim życiem „więcej”. Wkoło nas wiele rzeczy zmieniło się na lepsze. Niestety, od lat dostrzegam też to, jak bardzo powszechny dostęp do sieci zmienił ludzi. Ta zmiana to zmiana na gorsze.

Nie, to nie będzie n-ty wywód o patostreamerach i szerzącym się chamstwie w sieci. Każdy z Was to zapewne dostrzega, a jeśli nie, to znaczy, że nie korzystaliście z Internetu na początku XXI wieku albo po prostu macie klapki na oczach. Tym razem nie chodzi o banały. Tym razem chodzi o coś więcej. Chodzi o… miłość.

Internet jako medium umożliwiające nawiązywanie relacji międzyludzkich na skalę światową niemalże od swoich początków oferował kobietom i mężczyznom możliwość zapoznawania się w świecie wirtualnym. Pary poznające się na IRCu, randki odbywające na różnego rodzaju „czateriach”, później Fotka.pl i Sympatia.pl jako swoiste portale z ogłoszeniami matrymonialnymi… Człowiek jako potencjalny partner stał się pewnego rodzaju towarem. Walutą stały się jego zdjęcia. Twierdzicie, że tak było od zawsze? Oczywiście, ładnemu zawsze było łatwiej poznac ukochaną osobę, ale… jest pewne „ale”. Są nim wyniki najnowszych badań związane z życiem online.

Obecnie prym wiodą aplikacje randkowe pokroju Tindera i Badoo, które realnie zmieniają nie tylko to jak poznają się pary. Zmieniają także to, jak obie płcie traktują i postarzegają się nawzajem. Michael Rosenfeld z Uniwersytetu Stanford podzielił się ze światem rezultatami badań dotyczącymi tego jak zapoznajemy swoje drugie połówki. Poniższy wykres nie powinien być dla nikogo ogromnym zaskoczeniem. A może jednak?

apki randkowe 1
Źródło: Michael Rosenfeld

Blisko 40% par w 2019 roku nawiązało swoje relacje w Internecie. Coraz rzadziej poznajemy się przez przyjaciół, współpracowników, rodzinę. Swojej drugiej połówki nie zapoznajemy już tak często w kościele, czy też szkole. Poznajemy się w sieci. Gdzie? To oczywiste, przede wszystkim w aplikacjach randkowych, ale także na Instagramie i podobnych serwisach, gdzie wrzucane zdjęcia można niejednokrotnie traktować jak ogłoszenia.

Dlaczego tak bardzo lubimy aplikacje randkowe?

To akurat bardzo proste. Nawiązanie relacji w prawdziwym życiu z drugą osobą trwa dłużej i jest znacznie trudniejsze. Prowadzenie rozmowy twarzą w twarz z drugą osobą to zupełnie inne emocje, które wpływają także na określone procesy decyzyjne. Taka forma toczenia dialogu wymaga większej uwagi, skupienia, analizowania mimiki, czy nawet drobnych gestów, by ocenić to, co w danej chwili czuje rozmówca. Próbowaliście kiedyś zagadać osobę, która Wam się spodobała na ulicy? Chapeaux bas, wiecie o czym mówię. A jak to wygląda na Tinderze? Przesuwasz w lewo, przesuwasz w prawo. Podoba się, nie podoba, nie podoba się, podoba. Możesz jednocześnie randkować z facetem z Krakowa, Katowic i Lublina. Nie ma szans, aby jeden dowiedział się o drugim. Nie bez powodu przykładem jest kobieta spotykająca się z wieloma mężczyznami.

Tinder – budujesz swoje ego, albo pogłębiasz depresję

Jeśli aż 40% związków poznaje się w sieci i akurat Ty nie korzystasz z podobnej apki, to na rynku matrymonialnym Twoja pozycja poważnie się osłabia. Spójrz jeszcze raz na powyższy wykres – liczby nie kłamią. Problem polega na tym, że na Tinderze można nie znaleźć sobie… absolutnie nikogo.

Odnalezienie swojej „randki na wieczór” na Tinderze może trwać dwie minuty. Jeśli kobieta „polubi” zdjęcie mężczyzny, a mężczyzna zdjęcie kobiety, następuje „zmatchowanie”. Pozostaje tylko rozmowa, ale obie strony wiedzą już, że przynajmniej wstępnie przypadli sobie do gustu. Koszt emocjonalny oraz czas poświęcony na poszukiwania przez obie strony jest znikomy. Możesz też nie znaleźć na Tinderze i podobnych serwisach nikogo – zwłaszcza będąc mężczyzną.

Jeśli jesteś facetem i szukasz miłości – masz poważny problem

OKCupid opublikował niezwykle interesujące dane związane z tym jak poszczególne płcie oceniają atrakcyjność kandydatów na swoich partnerów w sieci. W przypadku mężczyzn ocena kobiet wygląda… całkiem normalnie. Wykres jest zbalansowany – dominują oceny „średnie”, czyli „zwyczajne”, a najbardziej i najmniej atrakcyjne kobiety stanowią bardzo niewielkie grupy osób.

apki randkowe 2
Źródło: OKCupid

Panie natomiast są o wiele bardziej krytyczne w stosunku do mężczyzn. Dlaczego? Wystarczy przejrzeć Instagrama i zobaczyć jak wiele robią faceci w komentarzach, by przypodobać się kobietom, pompując ich ego do niebotycznych rozmiarów. Czy tylko tam? Oj nie. Wystarczy, że być w internecie kobietą i nagle wszyscy faceci dostają małpiego rozumu, zachowując się tak, jakby nigdy nie mieli kontaktu z płcią przeciwną i robili wszystko, aby go nawiązać. Takie zachowania zmieniają psychikę kobiet – już od najmłodszych lat. Niemalże nikt się do tego nie przyzna, ale inaczej podchodzić będzie do potencjalnych partnerów mając w odwodzie grono trzystu adoratorów, a inaczej, gdy od ostatniego roku interesowały się nim dwie osoby. To jeden powód. Drugi jest zapewne związany z… biologią.

W telegraficznym skrócie: kobiety ze względu na zwiększone ryzyko związane z reprodukcją muszą być bardziej wybiórcze. Robią to instynktownie. Oczywiście faceci również „potrafią wybrzydzać” i nikt nie próbuje tego negować, ale nie ma to nic wspólnego z biologią.

Połączenie dwóch czynników – biologii i nowoczesnej technologii w postaci aplikacji randkowych tworzy prawdziwą mieszankę wybuchową. Mieszankę, której efektem jest niebywale krytyczne podejście kobiet do każdego potencjalnego partnera. Zerknijcie na poniższy wykres i zestawcie go z wcześniejszym.

apki randkowe 3
Źródło: OKCupid

Badanie OKCupid jako jedno z wielu obrazuje omawianą sytuację. Kobiety większość mężczyzn oceniają… negatywnie. Skutkuje to tym, że większość kobiet umawia się na randki z mniejszością facetów. Wystarczy zerknąć na dane przeprowadzone przez General Social Survey, w którym aż 28% mężczyzn przyznało się, że nie odbywało stosunku przez ostatni rok. Jednocześnie przyznało to jedynie 18% kobiet. Ponownie, podobnych badań można znaleźć wiele.

apki randkowe 4

Kiedyś młodzież po wyczerpaniu potencjalnych kandydatów na partnerów w szkole poszukiwała ich na imprezach międzyszkolnych, z czasem także imprezach otwartych. Ludzie brali pod uwagę to, że jeśli kogoś pochopnie odrzucą, mogą realnie stracić szansę na nawiązanie bliskiej znajomości. A teraz? Wystarczy zalogować się do Tindera i zwiększyć promień poszukiwań o kolejne dwa kilometry. Takie to proste. Mam czasem wrażenie, że innych użytkowników sieci zaczęliśmy traktować niemalże naturalnie jak jakieś odrealnione byty, które funkcjonują wyłącznie w przestrzeni wirtualnej. Każdy jest jedynie nickiem lub zdjęciem. Co się stanie, jeśli odrzucimy 500 partnerów ze swojej miejscowości? Absolutnie nic – znajdziemy kolejnych.

A może to dobrze, że poznawanie drugiej połówki wygląda teraz w taki właśnie sposób? Oszczędzamy czas, oszczędzamy pieniądze przeznaczane na ewentualne dojazdy i randki na mieście, a na tacy dostajemy kolosalny wybór potencjalnych partnerów (nawet jeśli w 99% nie zainteresowanych). Ciekaw jestem opinii przedstawicieli młodszego pokolenia. Jestem też ciekaw co przyniesie przyszłość, ale na podstawie powyższych danych przypuszczam, że jeszcze więcej… negatywnych emocji.

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.