Zamknięcie Bitmarket nastąpiło w typowym stylu, który charakteryzował niemalże wszystkie wcześniejsze kryptowalutowe przekręty. Na stronie polskiej giełdy pojawił się zdawkowy komunikat o utracie płynności finansowej. Wszystkie kanały komunikacji zostały zamknięte, a użytkownicy posiadający wcześniej pokaźne aktywa na Bitmarket zostali pozostawieni samym sobie.
„Szanowni Użytkownicy. Z przykrością informujemy, że wskutek utraty płynności z dniem 08.07.2019 roku Serwis Bitmarket.pl/net został zmuszony zakończyć swoją działalność. Będziemy informować Państwa o dalszych krokach” – informowało krótkie obwieszczenie.
Od razu po incydencie, na Facebooku utworzono specjalną grupę Bitmarket – poszkodowani, która ma ułatwić złożenie w przyszłości ewentualnego pozwu zbiorowego. Dołączyło już do niej ponad 2300 osób. Na tę chwilę złożenie pozwu jest niemożliwe, gdyż trudno jest wskazać podejrzanych w sprawie. Obecnie do prokuratury wpływają jedynie kolejne zawiadomienia od osób, które nierzadko straciły swoje oszczędności życia.
Podaje się, że poszkodowanych mogło zostać nawet ponad 60 000 osób. Szacuje się, że w depozytach znajdowało się ponad 2300 Bitcoinów o wartości ponad 112 milionów złotych. Oczywiście wartość kryptowaluty zmienia się dynamicznie.
Osoby, które zdeponowały środki na giełdzie nie mają wątpliwości co do tego, że miała miejsce najzwyklejsza w świecie, zuchwała kradzież. Exit scam to jedna z najpopularniejszych form oszustwa, jakich mogą dopuścić się włodarze tego typu giełd.
Pierwsze symptomy problemów pojawiały się już kilka miesięcy temu. Wypłaty środków trwały coraz dłużej, a od użytkowników wymagano często potwierdzania swojej tożsamości. Eksperci twierdzą, że model działania giełdy Bitmarket nie był rentowny i już sam ten fakt powinien wzbudzić u wielu osób zasadne podejrzenia.
Bitmarket to kolejna polska giełda po Bitcurex i Coinroom, która znika w tajemniczych okolicznościach. Są to intytucje nie podlegające żadnemu nadzorowi finansowemu. W przypadku sytuacji jak opisana powyżej, poszkodowanym nie przysługuje zwrot pieniędzy z funduszu gwarancyjnego.
Niestety, przykład Bitmarket i innych popularnych giełd, które „wyparowały” w mgnieniu oka wciąż nie nauczył wielu osób tego, że obrotowi kryptowalutami wciąż bliżej do hazardu i szarej strefy, niż rozsądnego inwestowania. Niezależnie od tego jak wielkie pieniądze można zarobić na wirtualnym pieniądzu, równie duże można stracić, jeśli tylko będzie się nieostrożnym lub… miało pecha.
Źródło: Bitmarket, Money.pl