Rosja w Internecie wpływała na wyniki wyborów do Europarlamentu

Maksym SłomskiSkomentuj
Rosja w Internecie wpływała na wyniki wyborów do Europarlamentu
Organy Unii Europejskiej jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego ostrzegały, że Rosja może chcieć wpłynąć na ich wyniki. Baczni obserwatorzy mogli dostrzec, że w sieci zaczęło się pojawiać bardzo dużo kontrowersyjnych treści, które miały dyskredytować pewne opcje polityczne i wspierać inne. Większość z tych materiałów była zwykłymi fake newsami. Najnowszy raport przygotowany przez Komisję Europejską potwierdza, że Rosjanie są odpowiedzialni za część z wykrytych działań.

Kampania dezinformacyjna prowadzona była regionalnie i na z pozoru niewielką skalę. Opublikowany właśnie w sieci raport dowodzi, że tego typu działania miały być trudniejsze do wykrycia i wpływać na wyniki głosowania na ograniczonym obszarze Unii Europejskiej. Paradoksalnie, postępowaine takie mogło być bardzo efektywne.

Najczęściej fake newsy publikowane były oczywiście na Facebooku i Twitterze, a promocja wybranych artykułów opłacana była także za pośrednictwem Google. Komisja Europejska dostrzega potrzebę poczynienia kolejnych kroków ku temu, aby domy mediowe i podmioty udostępniające przestrzeń reklamową weryfikowały nadsyłane do nich informacje pod kątem rzetelności i prawdziwości. Już teraz zapowiada się konieczność poczynienia odpowiednich kroków legislacyjnych, by ukrócić podobne praktyki.

To nie pierwszy raz kiedy Rosjanie próbowali ustawić wyniki wyborów. Pamięcią nie trzeba sięgać daleko wstecz – Federacja Rosyjska została wcześniej oskarżona m.in. o próbę wpłynięcia na wyniki wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.

Publikowanie w sieci fake newsów celem siania dezinformacji to niebywale skuteczne narzędzie walki politycznej w czasach, kiedy mało kto weryfikuje czytane treści. Wystarczy rozejrzeć się po „polskiej” części Facebooka, aby dostrzec, jak wiele osób bezmyślnie „lajkuje” fałszywe treści, biorąc udział choćby w kolejnych „mega okazjach”, w których rozdaje się nieofoliowane iPhone’a 64 GB i inne Mercedesy.

Jak mawiał mój historyk: „jedno źródło informacji, to żadne źródło informacji”

Źródło: Europa.eu

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.