Ile zarabiają najlepsi streamerzy? Będziecie zdumieni

Maksym SłomskiSkomentuj
Ile zarabiają najlepsi streamerzy? Będziecie zdumieni
{reklama-artykul}
Osoby, które urodziły się przed wielkimi zmianami ustrojowymi w Polsce często nie wyobrażają sobie tego jak kolosalne szanse zarobkowe otwierają przed „młodymi” Internet i nowe technologie. Ba, nierzadko nawet osoby biegłe w komputerowych realiach nie pojmują jak duże pieniądze można zarabiać na graniu w gry. Na zarobki streamerów światło rzuca najnowszy raport The Wall Street Journal. Dla osób zarabiających średnią krajową jego wyniki mogą okazać się szokujące i… dołujące.

Streamerzy z YouTube’a i Twitcha, którzy przyciągają na swoich transmisjach ok. 15 000 widzów w jednym momencie zarabiają od 25 do 50 tysięcy dolarów za godzinę gry. Firma EA zapłaciła streamerowi o nicku Ninja milion dolarów za streamowanie Apex Legends przez kilka dni po premierze gry. Stawka wynosiła wtedy 50 000 dolarów za każdą z 20 godzin transmisji. Mowa tutaj wyłącznie o zarobkach pochodzących od deweloperów gier, które są pieniędzmi wypłacanymi w zamian za promocję danego tytułu. Doliczcie do tego wpływy z reklam, innych umów sponsorskich obowiązujących w trakcie tego rodzaju transmisji (dla przykładu: korzystanie z określonej myszki, ubrań) oraz donate’y. Imponujące, prawda?

Mimo tego, że w grę wchodzą tak zawrotne kwoty od sponsorów opłacających płatne materiały, widzowie nadal chętnie wspierają „napiwkami” zarabiających i tak bajońskie sumy pieniędzy YouTuberów i czerpią z tego niezwykłą satysfakcję – często wyłącznie dlatego, by ktoś ich zauważył, wspomniał ich nick. Wyobrażacie sobie, że ktoś wpłaca „napiwki” dziennikarzom na stronie Instalki.pl?

Oczywiście zebranie widowni rzędu 15 000 widzów stanowi pewnego rodzaju osiągnięcie (choć istnieją oczywiście streamerzy z dużo większą audiencją) i powyższe zarobki odnoszą się do faktycznie największych i najbardziej zasięgowych celebrytów. Działa tutaj jednak zjawisko skali – mniejsi influencerzy zarabiają po prostu odpowiednio mniej.

W polskich warunkach nierzadko płaci się im kilka tysięcy złotych za pojedynczy wpis (!) na temat danego produktu na fanpage’u liczącym kilkadziesiąt tysięcy fanów. Stawki za transmisje są może niższe, niż na zachodzie, ale… wcale nie tak niskie, przynajmniej jak na polskie realia. YouTuberzy występujący na stoiskach różnych firm w trakcie Intel Extreme Masters Katowice zgarniali nawet po ponad 20 000 złotych za spędzenie kilku godzin na danej strefie.

Z raportu sieci partnerskiej GetHero i APYNews z września ubiegłego roku wynika, że 17% polskich YouTuberów zarabia więcej, niż 10 000 złotych miesięcznie, a 10% zarabia miesięcznie ponad 25000 złotych. Średnie miesięczne zarobki twórców z ankietowanej grupy 104 osób to 9181 złotych. Różnice pomiędzy wpływami poszczególnych YouTuberów potrafią być astronomiczne. Średni maksymalny zarobek wypłacony za współpracę z jedną marką to 29 287 złotych.

brunecia
Polska influencerka Brunecia. Źródło: YouTube

O ile kiedyś każdy gracz marzył o tym, żeby zostać e-sportowcem, to teraz perspektywa bycia lubianym, dobrze zarabiającym streamerem wydaje się o wiele bardziej kusząca. Próg wejścia do zostania internetowym celebrytą jest obecnie zerowy i każdy, kto podejdzie do swojej działalności z pasją i samozaparciem ma szansę osiągnąć sukces. Dość powiedzieć, że w Polsce kolosalnym zainteresowaniem cieszą się nawet patostreamerzy, którzy nie reprezentują sobą absolutnie niczego… Jak widać niemal każdy temat można zmonetyzować – wystarczy być wytrwałym. Oczywiście pod filmami prezentującymi libacje alkoholowe nie zareklamuje się żaden producent – tu można liczyć wyłącznie na szczodrość widzów. 

I wiecie co w tym wszystkim jest najlepsze? Że producentom łożącym tak kolosalne pieniądze na wszelakiej maści influencerów najzwyczajniej w świecie się to opłaca. Dotarcie do grona nawet kilkuset tysięcy widzów w trakcie transmisji to bardzo „jakościowa” forma reklamy. Niemal zawsze grupa docelowa jest idealnie dobrana – tego samego nie można powiedzieć o nierzadko jeszcze droższych reklamach wyświetlanych w telewizji lub banerach wycinanych przez programy typu adblock. Poza tym streamerzy traktowani są przez swoich odbiorców jako osoby godne zaufania, które mają kolosalny wpływ na ich decyzje zakupowe. Taka nowoczesna forma reklamowania produktów określana jest wręcz mianem… „taniej”.

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że fani internetowych influencerów zdają się nie dostrzegać występującej u nich cyklicznej nieszczerości. Branża dziennikarska nierzadko jest pogardzana za „brak rzetelności” i „bycie opłacanym” – wystarczy ocenić dany produkt zbyt wysoko lub zbyt nisko. Tymczasem, zawartość tworzona przez największych na świecie streamerów bywa jedną wielką reklamową papką, często najzupełniej w świecie nieoznaczaną. Internauci z całego świata bezgranicznie ufają swoimi guru, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że każdy z nich przeliczany jest na gotówkę. Podczas gdy działalność dziennikarzy reguluje prawo prasowe i pewnych rzeczy dziennikarz zrobić nie może, to na YouTube i Twitchu panuje wolna amerykanka. To efekt prostego mechanizmu, w którym większym zaufaniem darzy się osoby popularne, które nie wydają się anonimowe. Streamerzy wydają się po prostu… bardziej rzeczywiści od dziennikarzy.

Co myślicie o zarobkach YouTuberów? Szaleństwo, czy normalne stawki za opłacalną formę reklamy? Komu bardziej ufacie: internetowym influencerom czy może dziennikarzom?

Źródło: WSJ, inf. własna

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.