Aby móc skorzystać z kabli zapłonowych, niezbędny jest drugi samochód ze sprawnym akumulatorem. Nie ukrywam, że trudno mi sobie wyobrazić, abym miał zatrzymywać obce mi osoby i prosić je o poświęcenie kilku minut ich cennego czasu na ładowanie rozładowanego (z takiego lub innego powodu) akumulatora. Założę się, że wielu z Was również krępowałoby się prosić w takiej sytuacji o pomoc. Z resztą, tego typu usterka może zdarzyć się w garażu, ale może też na małym parkingu z dala od głównej drogi. Pośrednim rozwiązaniem jest prostownik, który może pomóc w sytuacji, gdy akumulator rozładuje się w garażu z gniazdkiem lub gdy akumulator możecie wyjąć i zanieść do miejsca, w którym będzie go można naładować. Jest jeszcze rozwiązanie numer trzy, idealne: starter samochodowy.
W moje ręce trafił jakiś czas temu starter bezakumulatorowy z superkondensatorem Autowit SuperCap 2. Urządzenie wycenione na ok. 619 złotych sprzedawane jest w zestawie z eleganckim etui przenośnym, kablami do akumulatora, kablem do ładowania z gniazda zapalniczki, kablem do ładowania USB oraz instrukcją obsługi. Sprzęt z miejsca zwraca uwagę kompaktowymi wymiarami (265 x 115 x 45 mm), wysoką jakością wykonania oraz masą na poziomie zaledwie 1 kilograma.
Szczytowy prąd rozruchu w przypadku Autowit SuperCap 2 wynosi 800 A. W praktyce oznacza to, że jump starter ten pozwala uruchomić silniki benzynowe o pojemności do 7,0 litrów oraz silniki diesla o pojemności do 4,0 litrów. Ergo: za jego pomocą odpalicie większość samochodów poruszających się po polskich drogach.
Pacjentem okazał się benzynowy Opel Astra nie odpalany od jesieni. Uśmiechnąłem się pod nosem, bowiem mniej więcej dzień wcześniej naładowałem Autowit SuperCap 2 za pomocą kabla USB do 100%. Tutaj ważna uwaga: sprzęt nie działa jak powerbank, w przeciwieństwie do tanich jump starterów. Wyposażono go w bezpieczny superkondensator, czyli rodzaj kondensatora elektrolitycznego o dużej pojemności elektrycznej. Jego zaletą jest ultrakrótki czas ładowania i rozładowania w porównaniu do zwykłego akumulatora oraz żywotność określana na nawet ponad 100 tysięcy cykli ładowania. „Wadą” superkondensatora jest szybkie, samoczynne rozładowywanie. Gdy podpiąłem kable do akumulatora samochodu okazało się, że stan superkondensatora wynosi 47% – jest on prezentowany na czytelnym, niewielkim ekranie. Ale po kolei!
Korzystanie z kabli rozruchowych jest dość kłopotliwe. Liczy się kolejność podłączania i odpinania przewodów, a jeden z przewodów (tzw. minus) należy podpiąć do masy samochodu biorcy, czyli metalowy punkt mocowania oddalony od akumulatora. Błędne podpięcie przewodów może skończyć się… źle. W przypadku Autowit SuperCap 2 problem nie występuje, a z obsługą poradzi sobie każdy. Najpierw kabelki wpina się do jump startera, a następnie czerwony kabel łączy się z plusem na akumulatorze biorcy, a czarny… z minusem. Kolejność? Dowolna!
Autowit SuperCap 2 zaczyna uzupełniać stan superkondensatora samodzielnie – robi to błyskawicznie. Uzupełnienie stanu od 47% do pełna trwało mniej więcej minutę. Stan gotowości urządzenie zasygnalizowało sygnałem dźwiękowym. Po naładowaniu superkondensatora z resztek energii zgromadzonych w akumulatorze samochodu ładowanego, należy nacisnąć przycisk na urządzeniu Autowit SuperCap 2 – wtedy zwraca on energię. Po trwającym 10 sekund odliczaniu trzeba przekręcić kluczyk w stacyjce samochodu i… gotowe – pojazd jest gotowy do drogi. Takie to proste. Kolejność odpinania kabli? Dowolna.
W sytuacji kompletnego rozładowania akumulatora jump starter można naładować do 100% z sieci lub gniazdka zapalniczki innego samochodu, aby ten nie musiał ładować się poprzez akumulator. Takie sytuacje są jednak incydentalne i obstawiam, że na nie nie napotkacie.
Podsumowanie
Zdaję o sobie sprawę, że powyższy tekst napisany jest w dość ekstatycznym tonie. Chciałbym jednak wyraźnie zaznaczyć, że nie jest on tekstem sponsorowanym. Urządzenie Autowit SuperCap 2 po prostu działa, robi to bardzo dobrze i przypadło mi do gustu jak mało który gadżet. Jest zdumiewająco proste w obsłudze, bezpieczne, świetnie wykonane, dostarczane w zestawie z estetycznym, kompaktowym etui. Byłem zaskoczony tym, w jakim tempie można naładować jego superkondensator i tym, jak szybko da się odpalić pojazd z rozładowanym akumulatorem. Sąsiad też był w szoku. 😉
Jedyną wadą testowanego tu sprzętu jest jego cena. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy jest w stanie wydać nań 619 złotych – zapewniam jednak, że będą to dobrze wydane pieniądze. Mówi się, że spokój ducha jest bezcenny, prawda?
Mocne strony:
+ błyskawiczny proces rozruchu auta
+ z obsługą poradzi sobie chyba nawet dziecko
+ bezpieczny superkondensator zamiast ogniw Li-Ion / Li-Poly
+ wytrzymuje ponad 100 tysięcy cykli ładowania
+ wysoka jakość wykonania
+ kompaktowe rozmiary, niska masa
+ praktyczne etui w zestawie
Słabe strony:
– dość wysoka cena
– szybkie rozładowywanie się superkondensatora