Xiaomi, czyli czy warto oddać prywatność w zamian za oszczędności?

Tomasz BielskiSkomentuj
Xiaomi, czyli czy warto oddać prywatność w zamian za oszczędności?
{reklama-artykul}
Xiaomi zdobyło już na całym świecie opinię marki, produkującej urządzenia ze świetnym stosunkiem jakości do ceny. Od budżetowych smartfonów z mocnymi podzespołami, do różnych wearables i urządzeń gospodarstwa domowego – w katalogu firmy znajdziemy wiele ciekawych propozycji, które jakością i specyfikacją mogą konkurować ze zdecydowanie droższymi propozycjami innych marek.

Dlaczego produkty Xiaomi są tak tanie?

Mi 8
Xiaomi Mi 8 / foto. Instalki.pl

Niskie ceny oferowane przez Xiaomi są wynikiem alternatywnego modelu ekonomicznego firmy. Zamiast zarabiać pieniądze na różnicy między kosztami produkcji a ceną, za jaką sprzedawane są gotowe urządzenia, Xiaomi wybrało zupełnie inną drogę. Urządzenia sprzedawane są z bardzo niską marżą, sięgającą maksymalnie kilka procent nieraz nawet z marginalnymi stratami – jak w przypadku bardzo ciepło przyjętego Pocophone F1 z 2018 roku.

Dzieje się tak dlatego, że chiński gigant technologiczny stawia na zarabianie za pomocą software’u i usług, które oferuje na sprzedanych urządzeniach. Aby jak najszybciej poszerzyć bazę klientów tych usług, ich telefony i inne urządzenia muszą trafić do jak najszerszej rzeszy klientów – stąd niskie ceny urządzeń. Sami prezesi firmy (jest ich pięcioro jednocześnie) często mówią o niej nie jako o firmie produkującej urządzenia, ale raczej jako o firmie sprzedającej usługi, do których potrzeba oferowanych przy okazji urządzeń.

POCO F2 Pro 25
Xiaomi POCO F2 Pro / foto. Instalki.pl

Na czym zarabia Xiaomi?

Taki model sprzedaży jest bez wątpienia bardzo atrakcyjny dla konsumenta. Jeśli na półce sklepowej widzimy dwa telefony o praktycznie takiej samej specyfikacji, z tym że jeden jest tańszy od drugiego o 20-30%, trudno nie skusić się na ten tańszy – mało kto lubi bez potrzeby wydawać pieniądze na coś, co można dostać o wiele taniej. Jednakże, z tą polityką firmy wiąże się też wiele wątpliwości.

Warto zastanowić się, czym naprawdę są te “usługi” oferowane przez Xiaomi. Oczywiście wpisują się w nie różnego rodzaju aplikacje rozwijane przez firmę – MIUI, przeglądarka Mint, Xiaomi Home, Mi Fit itd. Jednakże, największą częścią przychodu firmy są, co nie powinno zaskakiwać, reklamy oferowane w tych aplikacjach. Sama idea reklam nie powinna w dzisiejszych czasach dziwić – są one przecież obecne wszędzie, a większość stron internetowych czy usługodawców przynajmniej w pewnym stopniu opiera swoje przychody na zyskach ze sprzedaży miejsca na reklamy. Warto jednak zastanowić się, co (lub może raczej kto) jest w takim przypadku produktem.

Sprawdź też: Reklamy na smartfonach Xiaomi. Jak je wyłączyć? Poradnik

Kwestia prywatności

Kwestia prywatności danych
foto. Canva Pro

W maju badacze bezpieczeństwa Gabriel Cirlig i Andrew Tierney oznajmili, że przeglądarki firmy Xiaomi – MIUI Browser, Mi Browser Pro i Mint Browser – kolekcjonują spersonalizowane dane nawet w trybie incognito. Co gorsza, dane te nie są anonimizowane, ale do każdego zapisu dołączony jest unikalny numer, pozwalający zidentyfikować użytkownika. Zbierane dane nie ograniczały się do odwiedzanych stron, ale zawierały też wyszukiwane frazy i dokładne dane dotyczące przeglądanych adresów internetowych. Xiaomi zareagowało szybko, informując o możliwości zrezygnowania z wysyłania tych danych.

Nie jest to jednak koniec historii. Warto zauważyć, w jaki sposób Xiaomi zareagowało na zarzuty. W wielkim skrócie – odpowiedzią było “przecież robią to wszyscy”. To niewątpliwie prawda – kolekcjonowanie danych jest wszechobecne, robią to nie tylko chińskie firmy, ale także amerykańscy giganci tacy jak Facebook, Google czy Microsoft. Oczywiście niektóre z nich zdecydowanie jaśniej komunikują, jakie informacje o nas są zbierane – przykładem może być tutaj Apple. Jest to jednak niebezpieczne wytłumaczenie, ponieważ sprowadza kolekcjonowanie danych do normalności – do stanu, gdzie wszyscy uznają to za akceptowalne.

Kto zarabia na naszych danych i co z tym zrobić?

data center
foto. Canva Pro

Nie może to być akceptowalne, ponieważ w świecie, gdzie te dane są kupowane i sprzedawane, gdzie są wykorzystywane do serwowania coraz bardziej spersonalizowanych reklam i dostosowywania naszego internetowego doświadczenia do naszych przyzwyczajeń, produktem staje się użytkownik, a może bardziej dobitnie – sam człowiek. Jeśli więc zależy nam nie tylko na naszej prywatności, ale także na walce z zamienieniem nas w produkty wykorzystywane do karmienia reklamami, warto coś z tym zrobić.

Xiaomi, koniec końców, jest tylko jednym z trybów w wielkiej machinie zbierającej dane. Nieważne od kogo kupimy urządzenia, efekt będzie taki sam. Dlatego nie można sprzeciwiać się tylko pojedynczym przypadkom, walczyć trzeba z konsensusem firm, które kolektywnie uznały, że nasze dane mogą być kolekcjonowane i używane. Jeśli ten konsensus się zmieni – co może dokonać się tylko dzięki budowaniu świadomości o tym, jak, kto i dlaczego wykorzystuje zbierane dane – dopiero wtedy będziemy w stanie trzymać te kompanie na wodzy i dopiero będą one mogły naprawdę odpowiadać za łamanie zasad dotyczących kolekcjonowania informacji.

Do czasu tych zmian, trudno powiedzieć, czy bojkot jednej firmy coś zmieni. Na pewno warto skorzystać z wbudowanych możliwości zrezygnowania z kolekcjonowania informacji, jednak nadal pozostawia to wiele furtek, przez które firmy mogą zbierać dane bez naszej wiedzy. Koniec końców, sami musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy oszczędności oferowane przez Xiaomi są dla nas tego warte. Z jednej strony, inne marki mogą mieć bardziej przejrzyste zasady kolekcjonowania danych. Z drugiej jednak, wszystkie marki uczestniczą w tym procederze – może więc dopóki wszystkie nie zmienią postępowania, nie ma różnicy od kogo kupimy następny smartfon? Decyzja, jak i moc zmiany, leży teraz w rękach użytkowników.

Udostępnij

Tomasz BielskiTomek związany jest z serwisem instalki.pl od ponad dekady. Zajmuje się redagowaniem treści, okazjonalną publicystyką oraz dba o aktualizacje w dziale download.