Pamiętam doskonale dzień, w którym po raz pierwszy nakładałem pastę termoprzewodzącą na swój procesor. Kupiłem tubkę specyfiku w sklepie – zamkniętą oczywiście w ułatwiającej aplikację strzykawce – wróciłem do domu, wypakowałem ją z plecaka szkolnego w obecności mojej mamy i wtedy właśnie padło pytanie: „CO TO JEST?!”. Za nic w świecie nie byłem w stanie wytłumaczyć rodzicielce, że cudowna substancja nie jest jakimś nowomodnym narkotykiem, a czymś, co pozwala przekazywać ciepło z procesora na przyłożony do jego powierzchni radiator systemu chłodzenia. Nie byłem jedyny.
Firma Cooler Master, producent jednych z najpopularniejszych i najczęściej stosowanych przez użytkowników komputerów past termoprzewodzących postanowił zmienić ich design. Powód jest bardzo prosty. Jak informuje sam producent: „pracownicy firmy mieli już dość tłumaczenia rodzicom, że ich dzieci kupujące produkty Cooler Master wcale nie zażywają narkotyków”. Informacja ta została przekazana, a jakże, za pośrednictwem tweeta, w którym zaprezentowano przy okazji nowy design tubek, które nie przypominają już strzykawek.
We didn’t change the shape of the syringe to make applying thermal paste a lot easier, but because we we’re getting tired of having to explain parents that their kid isn’t using drugs. pic.twitter.com/ClyZLDDFe9
— Cooler Master (@CoolerMaster) January 16, 2020
Wpis Cooler Master opublikowany na Twitterze jest żartobliwy, ale design tubek faktycznie się zmienia. Założę się, że firma w istocie mogła być zasypywana wiadomościami od zaniepokojonych rodziców, którzy w pokojach swoich pociech przypadkiem natknęli się na tajemniczą tubkę z dziwną substancją. Jako pierwsze w nowych opakowaniach sprzedawane będą pasty Mastergel, Mastergel Pro i Mastergel Maker. Z czasem być może także inne pasty zostaną wyposażone w nowocześniejsze aplikatory.
Jeśli chodzi o pasty termoprzewodzące, to sprzedawane są one w bardzo przeróżnej postaci. Niektórzy preferują aplikatory z pędzelkami (takie pasty sprzedaje między innymi Zalman), inni zadowalają się pastami sprzedawanymi w woreczkach. Ja preferowałem zawsze „strzykawki”, a to dlatego, że właśnie z takiego aplikatora najłatwiej było mi wycisnąć dawkę pasty wielkością odpowiadającą mniej więcej ziarnku ryżu. Ta metoda zawsze działała świetnie. Macie inne?