Awantura w galerii handlowej, Xiaomi zamknęło swój salon. To było do przewidzenia (opinia)

Maksym SłomskiSkomentuj
Awantura w galerii handlowej, Xiaomi zamknęło swój salon. To było do przewidzenia (opinia)
Pamiętacie jeszcze „chytrą babę z Radomia”? Kobieta sięgająca po ostatnie butelki napoju „3 cytryny” w trakcie wigilii miejskiej w Radomiu z miejsca stała się synonimem pazerności. Uchwycona przez kamery lokalnej telewizji była obiektem kpin zwłaszcza najmłodszych internautów. Kwiat polskiej młodzieży, który jeszcze kilka lat temu śmiał się ze starszej kobiety, dziś udał się na najnowszą promocję organizowaną przez Xiaomi w Galerii Mokotów.

Przepraszam pana, za czym ta kolejka?

Xiaomi Polska z okazji otwarcia Mi Store w Galerii Mokotów zorganizowała promocje godne Czarnego Piątku. Mowa o Black Friday w Stanach Zjednoczonych, a nie żałosnym festiwalu z polskiego podwórka, na którym średnie realne obniżki cen wyniosły w tym roku… 4%. Opaska sportowa Xiaomi Mi Band 4 po 9 złotych? Proszę bardzo, 860 sztuk. Hulajnoga elektryczna Xiaomi Mi Electric Scooter Pro? Jasne, 10 sztuk po 399 złotych. Smartfon Xiaomi Mi Note 10 po 499 złotych, robot sprzątający Mi Robot Vacuum po 299 złotych i tak dalej, i tak dalej…

To po prostu musiało się tak skończyć. Promocja stacjonarna. W jednej galerii. Zapowiedziana kilka dni wcześniej. Taaakie ceny.

JOGURTY W REALU ZA ZŁOTY DWAJŚCIA DZIEWIĘĆ

Pamiętacie skecz Ani Mru-Mru pod tytułem „Supermarket”? No to właśnie tak to wyglądało przed otwarciem drzwi. Potraktujcie to jako relację.

Bardzo spodobał mi się jeden z komentarzy pod postem znajomego, który był obecny na tym słynnym otwarciu i uwiecznił je na fotografii. Pozwolę sobie przytoczyć rzeczony komentarz, oczywiście z gwiazdeczką w stosownym miejscu:

„A jednak można w Polsce zrobić Black Friday z obrażeniami i napier*alaniem ochrony xD”

Tak było, nie zmyślam. Dziki, rozentuzjazmowany tłum ludzi przed wejściem. Śmieszki, heheszki, nerwowa atmosfera i nerwowe przepychanie się do przodu. Kroczek po kroczku. Nie, nie wiem czy niektórzy fani Xiaomi koczowali już od poprzedniego dnia, ukryci w toaletach Galerii Mokotów ze śpiworem, ale takie rzeczy miały już miejsce w Polsce, więc wcale bym się nie zdziwił. Tak, serio miały, w marcu 2018 roku w Krakowie. Po otwarciu drzwi masa żądnych promocji Polaków wdarła się do centrum handlowego tratując się nawzajem i… zupełnie sparaliżowała jego działanie.

OK Boomer

Beka z Was młodzieniaszki. Wyśmiewacie starsze pokolenie za to, że na każdym kroku szukają okazji. Śmiejecie się z biednych emerytów, że potrafią przejechać pół miasta za ziemniakami za „pisiont groszy taniej”, a jak rzucić Wam tanią elektronikę, to depczecie się nawzajem, odpychacie, opluwacie, wyzywacie i gryziecie po kostkach. Wszystko, byle tylko dotrzeć do wymarzonego gadżetu przed innymi. Wyolbrzymiam? No nie bardzo. Na otwarciu Mi Store było wszystko – przepychanki, wyzwiska i bójki z ochroną.

Batalia o produkty Xiaomi zakończyła się ok. godziny 10:30. Właściciel Galerii Mokotów poinformował wtedy o decyzji organizatorów o zamknięciu sklepu Mi Store. Powód? Obawa o zdrowie i życie klientów przybyłych na akcję promocyjną. Proszę Państwa, takich scen nie było nawet przy okazji promocji na karpia w Lidlu. Fani Xiaomi wspięli się na zupełnie nieznany do tej pory poziom.


Jak zareagowały jednostki z tłumu? Sami zobaczcie…

Polski oddział Xiaomi wydał nawet w tej sprawie specjalne oświadczenie. Firma bije się oczywiście w pierś, mówi o odpowiednich przygotowaniach, ale nie wyszło i takie tam. Swoje przeprosiny kończy słowami:

„W przyszłym tygodniu przygotujemy specjalną promocję. O szczegółach poinformujemy wkrótce.”

I ja mam nadzieję, że ta specjalna promocja odbędzie się w rzymskim Koloseum. Tam Polacy będą mogli śmiało stoczyć ze sobą uczciwą walkę o śmierć, życie i słuchawki Xiaomi Mi True Wireless Earbuds za 84,50 złotych. Alternatywnie, proponuję postawić przed sklepem Mi Store w Galerii Mokotów zasieki, wezwać służby Prewencji z psami oraz armatkę wodną. Nie wiem czy to pomoże, ale będzie jeszcze „zabawniej”.

Kto zawinił? Przede wszystkim… Polacy. Można mówić, że polski oddział Xiaomi powinien zorganizować promocję w sieci. Należy jednak pamiętać o tym, że promocja dotyczyła nowootwartego salonu i miała zwiększyć jego popularność. Co tu dużo mówić, skutecznie zwiększyła, z tym że nie wiadomo czy w taki sposób, w jaki życzył sobie tego chiński producent. Czy można było zorganizować ją lepiej? Na pewno tak. Prawdziwy problem leży jednak w nas samych, konsumentach. Po raz n-ty pokazaliśmy, że w zamian za możliwość nabycia produktów w atrakcyjnych cenach jesteśmy w stanie upaść naprawdę bardzo nisko.

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.