Od kilku lat testuję urządzenia z różnych półek cenowych i od dłuższego już czasu moją największą ciekawość budzą te, które określane są przez dziennikarzy wydawałoby się pogardliwym mianem „średniaków”. Pod tym słowem nie kryje się jednak nic negatywnego – są to po prostu smartfony reprezentujące średnią półkę cenową. Od dłuższego już czasu uważam, że taki właśnie sprzęt spełnia wymagania 99% Polaków.
Przygodę ze smartfonem rozpocząłem podobnie jak każdy, kto kupuje nowy telefon. Po wyjęciu z pudełka dokładnie go obejrzałem i stwierdziłem, że wygląda świetnie. Jeśli nie przespaliście ostatnich dwóch lat, wiecie zapewne, że smartfony z tej półki cenowej dogoniły designem i jakością wykonania znacznie droższe flagowce. Nie inaczej jest w tym przypadku.
Smartfon prezentuje się dobrze i nie zmieniają tego nieco grubsze, niż w przypadku droższych urządzeń ramki dookoła ekranu. Brzmi zaskakująco, bo ekran ma przekątną 6.3-cala, ale to prawda. Tylny panel pokrywa szkło ochronne Gorilla Glass.
Smartfonów używam przede wszystkim do rozrywki (mam kilka ulubionych gier) i komunikacji ze znajomymi za pomocą Messengera. Od czasu do czasu korzystam z niego w trakcie zakupów (NFC) i – co najważniejsze – smartfon jest moim podstawowym aparatem fotograficznym. Po urządzenie sięgam bardzo często, więc czas pracy na baterii gra dla mnie pierwsze skrzypce. Smartfonu nie ładuję przez noc, więc w razie czego szybkie ładowanie to rzecz niezbędna. Ach, zapomniałbym: jestem maniakiem wydajności i nienawidzę spadków płynności animacji, przycięć i innych takich. Nie i już. Skoro już to wiecie, to mogę śmiało kontynuować swój wywód.
Motorola One Vision korzysta z układu Exynos 9609 z GPU Mali-G72. Duet ten nie jest najwydajniejszym, jaki znajdziecie w tej klasie cenowej i wiązałem z nim pewne obawy. Jasne, wymagające gry 3D wprawią go w zadyszkę, a czas otwierania aplikacji będzie dłuższy niż na smartfonach ze Snapdragonem 855, ale śmiem postawić odważną tezę, że ktoś kto nie korzystał z wydajniejszych smartfonów wcale tego nie odczuje. Tak moi mili, wydajność smartfonów z tej półki cenowej okaże się zadowalająca dla większości z Was. Wydając te 1200 złotych na telefon możecie być pewni, że będzie działał płynnie i w tej kwestii Was nie zawiedzie.
Wzmiankowany sprzęt należy do programu Android One i możecie być pewni, że otrzymywał będzie regularne aktualizacje oprogramowania – niestety nie można tego powiedzieć o ogóle średniopółkowych smartfonów, które czasem traktowane są przez producentów nieco po macoszemu.
Powiecie, że smartfony drogie mają dużo funkcji „ekstra”, które przemawiają za ich zakupem. Przykład użytkowanego przeze mnie „średniaka” pokazuje jednak, że od takiego urządzenia można wymagać zarówno NFC, jak i nowoczesnych modułów komunikacyjnych Bluetooth 5.0, Wi-Fi 802.11ac, USB Typu C, czy też wsparcia dla technologii szybkiego ładowania. W zestawie ze smartfonem Motorola znajduje się ładowarka TurboPower 15 W. Jasne, nie jest to może szybkie ładowanie na miarę flagowców, ale wciąż: jest. W tym momencie klienci Apple, którzy kupili iPhone 11 z ładowarką 5W za cenę 3699 złotych mogą co najwyżej westchnąć z goryczą i wydać dodatkowe pieniądze na szybszą ładowarkę.
Zdjęcia. Automatycznie.
W kwestii jakości zdjęć średniopółkowe smartfony radzą sobie różnie i na ogół brakuje im jeszcze odrobinę do flagowców. Różnice pomiędzy tańszymi i droższymi urządzeniami uwidaczniają się zwłaszcza po zmroku, ale kolejni producenci dwoją się i troją, by jakość zdjęć nocnych stała na coraz wyższym poziomie.
Nie interesowałem się bajerami pokroju trybu spotowego (możliwość wybrania jedynego koloru występującego na zdjęciu) lub ruchomych zdjęć, na których „ożywione” zostają jedynie wybrane przez użytkownika elementy kadru. Przykładowe zdjęcia wykonane za pomocą omawianego smartfonu znajdziecie niżej – sami możecie je ocenić i zdecydować czy średniaki „dają radę”.
Wszystko czego potrzebuję za rozsądne pieniądze
Po blisko miesiącu korzystania z Motorola One Vision stwierdzam, że mógłbym użytkować na co dzień smartfon ze średniej półki cenowej. Ba, gdybym nawet miał do wydania na telefon „luźne” 4000 złotych, to wiem na pewno, że nie wydałbym na takie urządzenie więcej niż 1500 złotych.
Kupno smartfonu za ok. 1000-1500 złotych jest posunięciem rozsądnym, bowiem decydując się na sprzęt z tej klasy cenowej dostajemy dokładnie to, za co płacimy. Czy wydając 4000 złotych na smartfon poczujemy, że jest on wart tych pieniędzy? Cóż, korzystałem z wielu naprawdę drogich smartfonów i mówiłem wielokrotnie: „świetny”, „najlepszy w tym roku”, ale jeszcze nigdy jeszcze nie stwierdziłem: „tak, kupiłbym go za cenę premierową”. W przypadku urządzeń w cenie zbliżonej do ceny Motorola One Vision sytuacja wygląda zgoła odmiennie.
Artykuł powstał przy współpracy z firmą Motorola