Wbrew sobie kupiłem telewizor z Androidem TV. Czy żałuję?

Maksym SłomskiSkomentuj
Wbrew sobie kupiłem telewizor z Androidem TV. Czy żałuję?
Niedawno stanąłem przed ważną decyzją zakupową: musiałem kupić sobie telewizor do salonu. Nie, nie celem katowania się paskami grozy i innymi dyrdymałami serwowanymi polskiemu widzowi. Chciałem mieć w swoim mieszkaniu ekran, na którym obejrzę od czasu do czasu ulubiony serial lub ciekawy film z HBO GO lub Netfliksa, odtworzę nowy materiał Klocucha na YouTube, pod który podepnę Steam Linka lub konsolę – takie rzeczy. Niestety, miałem dużo wymagań.Musiał to być co najmniej 77-calowy OLED, za kwotę przekraczającą 30 000 złotych – nas dziennikarzy technologicznych nie stać na to, by psuć sobie wzrok tanimi rozwiązaniami za 20 000 złotych. Nie, to nie jest jeden z takich tekstów. Nie, to nie jest także test sponsorowany – tę historię napisało życie. Budżet? Do 3000 złotych. Przekątna ekranu? 49-cali. Zdumieni? Cóż, w zasadzie nie przekątna była tu problemem, a „dziura” o szerokości ok 111,5 centymetra, do której musiałem wstawić telewizor. Nawet nie zadawajcie dodatkowych pytań, po prostu 49-cali i już. Ach, no i telewizor miał gwarantować naprawdę dobrej jakości obraz (w tej klasie cenowej) i matrycę 120 Hz.

Z racji wykonywanej przeze mnie pracy wymagającej wszechstronnej wiedzy technologicznej, mam jako takie rozeznanie w rynku – mimo to postanowiłem zdać się na mądrzejszych od siebie. Prześledziłem nieco for specjalistycznych, odrzuciłem porady w stylu „dołóż sobie 10 000 złotych i kup sobie XYZ” oraz „wytnij sobie większą dziurę na telewizor, bo na tych o przekątnej 49-cali z odległości 2 metrów nic już nie widać” i wybrałem dwóch pretendentów.

Wybór pomiędzy Samsungiem MU8002 (matryca 120 Hz, VA) z systemem Tizen OS i Philipsem PUS8303 (matryca 120 Hz, dobrej klasy IPS) z Androidem (olaboga) wydawał mi się wyborem oczywistym.

2019-08-31 111643
Telewizor Philips z serii 8300 / Źródło: Philips

Na przestrzeni ostatnich kilku lat użytkowałem w różnych sytuacjach wiele telewizorów. Testowałem urządzenia Samsunga z Tizen OS, a członkowie mojej rodziny korzystają z telewizora z webOS od LG. Niezależnie od tego, czy testowałem tani, czy też drogi telewizor z Tizenem – za każdym razem system działał co najmniej poprawnie, a na pewno w każdym przypadku działanie to można było nazwać płynnym. Zamknięty system stworzony z myślą o określonej rodzinie urządzeń jest zazwyczaj świetnie zoptymalizowany i działa tak, jak działać powinno oprogramowanie w telewizorze. Jak błyskawica. Halo, to telewizor, a nie komputer stacjonarny, który możemy w każdej chwili ulepszyć. Jeśli postawicie na rozwiązanie z ospale działającym softem, to będziecie musieli jakość zjeść tę żabę, a w zasadzie… konsumować ją przez następne kilka lat.

Android? Widziałem jak działają telewizory z tym OS’em kilka lat wcześniej – przyznaję, że patrzałem głównie na te z niższej półki cenowej… Byłem wtedy rozczarowany niską płynnością działania interfejsu i jego topornością. Tak, zraziłem się na kolejne kilka lat. Nie przekonywały mnie nigdy niepodważalne atuty Androida w postaci możliwości instalowania niemal dowolnej aplikacji, wbudowanego Chromecasta i podobne. Czytałem wprawdzie w sieci opinie, że teraz Android jest znacznie lepszy, ale to nie wystarczyło. A więc Tizen OS?

Tak! A w zasadzie… nie.

Telewizor chciałem kupić na raty 0%, a Samsung MU8002 w rozmiarze 49 cali wyprzedał się zanim podjąłem swoją decyzję. Tak po prostu. Przyznaję, że nie dopuszczałem do siebie innej formy zakupu (z różnych powodów, proszę mnie zrozumieć), więc stwierdziłem: raz kozie śmierć. Skoro Philips PUS8303 zagwarantuje mi jakość obrazu, za którą jestem gotów zapłacić 3000 złotych, to spróbuję przekonać się na nowo do Android TV.

Przewinę Wam całą historię do momentu włączenia telewizora.

android tv 7
Pilot – bardzo wygodny, z mikrofonem i klawiaturą QWERTY na odwrocie. | Źródło: Philips

Włączyłem! Konfiguracja (drobne problemy z właściwym kanałem sieci Wi-Fi 5 GHz), konto Google, logowanie, no działa! Ale co to się nagle dzieje? Czarny ekran. Zero komunikatów. Halo? Halo! Pomyślałem: tak, pewnie instaluje się nowy soft. W tym czasie oprogramowanie najwyraźniej pobierało się, a ja nie wiedziałem co się dzieje. Miałem rację – po kilku minutach czekania wyświetlony został komunikat o tym, że oprogramowanie zainstaluje się, gdy telewizor przejdzie w stan czuwania.

Wyobraźcie sobie sytuację, w której telewizor kupuje osoba starsza, włącza go i ma do czynienia z takim czymś. Mam w mieszkaniu światłowód 300 Mbit. W domach większości Polaków przeważają wolniejsze łącza. Ja czekałem na jakikolwiek znak ze strony telewizora (nie działało NIC) przez kilka minut – ktoś inny czekałby kilkadziesiąt, może ponad godzinę. Tymczasem wiecie jak wyglądała konfiguracja telewizora LG z webOS? Wpiąłem wtyczkę, podłączyłem go do sieci Wi-Fi i działał. Telewizory Samsunga? Analogicznie!

W każdym razie, to nie koniec problemów.

Po zamknięciu komunikatu chwilę zastanowiłem się czym jest stan czuwania. Wyłączyłem więc telewizor pilotem w taki sposób, aby świeciła się czerwona dioda symbolizująca czuwanie. Po kilku minutach włączyłem telewizor. Czy to wystarczyło? Nie. Znowu komunikat o aktualizacji, znowu to samo – czarny ekran, brak odpowiedzi ze strony telewizora, brak informacji co do tego co się dzieje. Powtórzyłem proces – tym razem czekając kilkanaście minut z telewizorem włączonym w trybie czuwania. Nic. W końcu wyciągnąłem wtyczkę z kontaktu.

Pomogło.

Po ponownym uruchomieniu telewizor przywitał mnie najpierw ekranem instalowania systemu, a później obrazem zapraszającym do ponownej konfiguracji. Najwyraźniej napotkałem na proces aktualizacji Androida z wersji 7 do 8 – najnowszej na średniopółkowym telewizorze Philipsa. Kolejne, drobne już aktualizacje softu przebiegały bezproblemowo i podobny kłopot nigdy nie wystąpił. Obawiam się jednak, że ten mógłby być dla wielu osób przeszkodą nie do przejścia.

Android TV 4

Płynność działania telewizora… pozostawia wiele do życzenia. Tego się obawiałem. W dniu swojej premiery telewizor Philips PUS8303 wcale nie był telewizorem tanim. Mimo to wyposażono go w podzespoły, które nie pozwalają działać systemowi Android płynnie. Lagi w urządzeniu za 3000 złotych? Okej, mam świadomość, że nie wydałem fortuny, ale Samsungi i LG za 1500 złotych działają dużo lepiej.

Czy to wina Androida samego w sobie, czy może Philipsa, który postawił na zbyt słabe komponenty? Wina leży zapewne pośrodku. Machnąłem jednak na to ręką, mimo że na komputerze osobistym taka płynność doprowadzałaby mnie do szewskiej pasji.

Android TV 5

Nie minęły trzy dni użytkowania telewizora, a pojawił się problem z apką YouTube, która nie chciała wczytywać zawartości subskrypcji z mojego konta. Nie pomagało wyłączanie jej i ponowne włączenie. Na szczęście doświadczenie w korzystaniu ze smartfonów z Androidem nakazało mi udać się do Ustawień oraz sekcji Aplikacji. Tam wyczyściłem wszystkie dane, które w pamięci telewizora zgromadził YouTube. Pomogło? Tak, ale obawiam się, że nie poradziłoby sobie z tym wiele innych osób. Nie chcę żebyście mnie źle zrozumieli, ale rozprawiając na temat nowoczesnych technologii w sieci zapominamy, że większość Polaków nie ma żadnej wiedzy o takich rzeczach. Potrafi zmienić kanał, uruchomić aplikację, odtworzyć film z pendrive’a – tyle.

Android TV 2
Android TV 3

Ano właśnie, filmy.

Domyślny odtwarzacz „nakarmiony” filmem o naprawdę dużym rozmiarze również potrafi zaciąć się w taki sposób, że „odetka” go jedynie czyszczenie pamięci w sekcji „Aplikacje” w menu Ustawień. Serio, to nie są rzeczy, z którymi chce zmagać się na co dzień przeciętny użytkownik telewizora. Z pomocą przychodzą aplikacje pokroju VLC, które bez problemu można zainstalować w pamięci telewizora.

Co lubię w Androidzie w swoim telewizorze? Na pewno wbudowanego Chromecasta, który pozwala mi rzutować obraz ze smartfonu z Androidem (aplikacja Google Home) lub bezpośrednio z przeglądarki Chrome. Bardzo ceniłem sobie to w momencie korzystania ze strony sport.tvp.pl i rzutowania na duży ekran heroicznych bojów polskich kopaczy na europejskich stadionach.

Android TV daje sporo możliwości – można zainstalować na nim bogatą bazę aplikacji za sprawą dostępu do Sklepu Play. Można nawet instalować apki spoza sklepu, a nawet emulatory – co tylko chcecie. Dla wielu osób sama tylko apka Kodi będzie dostatecznym argumentem zakupowym. Asystent Google? Działa super i rozumie język polski! Ba, często korzystam z pilota do którego mówię, bowiem w ten sposób mogę dużo szybciej przemieszczać się w obrębie systemu. Chcecie pograć w gry na telewizorze? Sparujecie z nim nawet kontroler Bluetooth. Problem w tym, że większość z zalet Androida będzie dla wielu osób… bajerami.

Android TV 1

Uważam, że telewizor z Android TV to dobry wybór dla zaawansowanych użytkowników, którzy świadomie korzystają z urządzeń z Androidem od kilku lat i są w stanie realnie wykorzystywać atuty telewizora z tym systemem. Android TV bywa kapryśny, nie działa tak płynnie jak dedykowane rozwiązania konkurencji – i to są moje główne do niego zarzuty.

Nvidia Shield z Androidem działa doskonale – przede wszystkim ze względu na dużą moc obliczeniową samej konsolki. Telewizor za ok. 3000 złotych z Androidem… mógłby działać lepiej.

Czy jestem zadowolony z Philipsa PUS8303? Tak, obraz jest świetny, absolutnie się nie zawiodłem, ale przecież nie to było przedmiotem moich narzekań…

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.