Apple wydało 10 000 dolarów na naprawę MacBooka Pro. Można ją było wykonać za darmo

Maksym SłomskiSkomentuj
Apple wydało 10 000 dolarów na naprawę MacBooka Pro. Można ją było wykonać za darmo
{reklama-artykul}

Do autoryzowanego serwisu Apple swojego kosztującego ok. 7000 dolarów MacBooka Pro oddał pewnego dnia fotograf – Greg Benz. Użytkownik cennego urządzenia stwierdził, że nie włącza się w nim ekran. Gdy zaniósł sprzęt do salonu Apple, pracownicy potwierdzili, że wyświetlacz jest „martwy” i przekazali MacBooka serwisantom.

W trakcie dwóch tygodni serwis Apple wymienił płytę główną – dwukrotnie. Wewnątrz urządzenia wymieniono także niektóre przewody, a mimo to problem nie ustąpił. Ostatecznie, Greg Benz otrzymał zupełnie nowego MacBooka Pro o wartości 7000 dolarów – wszystko w ramach obowiązującej gwarancji. Gdyby musiał samodzielnie zapłacić za dwie wymiany i laptopa, zostawiłby w kasie firmy z Cupertino kwotę ok. 10 000 dolarów.

Tutaj zaczyna się właściwa historia.

Jeden z członków Apple Genius Bar postanowił przyjrzeć się bliżej temu, dlaczego inni serwisanci nie poradzili sobie z naprawą laptopa. Okazało się, że „geniusze” Apple nie zadali sobie minimum wysiłku i nie zbadali dokładnie wyświetlacza. Źródło problemu było całkiem trywialne, a jego wykrycie pozwoliłoby naprawić sprzęt bez konieczności ponoszenia jakichkolwiek kosztów przez firmę.

macbook pro 2016 Copy

Gdy Benz włączył swój komputer, ekran z pozoru nie podświetlił się, nie podświetliła się także klawiatura i nawet zewnętrzny monitor wpięty do wyjścia MacBooka Pro nie zareagował. Jasności ekranu nie dało się podnieść z poziomu zewnętrznej klawiatury. Co najważniejsze: posłuszeństwa odmówił nawet TouchBar, z poziomu którego regulować można jasność wyświetlacza. Okazało się, że ekran był po prostu… zbyt ciemny, aby było na nim cokolwiek widać. Dopiero skierowanie na niego intensywnego światła latarki pomogło serwisantowi dostrzec ekran logowania. Po zalogowaniu w systemie, wszystko wróciło do normy.

Greg Benz nie był świadom tego, że wylogował się z systemu. Użytkownik mógł wpisać swoje hasło „na ślepo”, zatwierdzić je enterem i gdy TouchBar zacząłby działać po logowaniu – zwiększyć jasność ekranu. Nie zrobił tego jednak ani Benz, ani serwisanci.

Gdy sprawa stała się medialna Greg Benz podał do wiadomości mediów, że powodem dziwnego zachowania laptopa był jeden z programów, które zainstalował w systemie. Winowajcą nie było więc oprogramowanie Apple, a program, który wpłynął na jego działanie.

I jak teraz powinno się skomentować działanie serwisu firmy Apple? Zwykły błąd ludzki, czy może brak profesjonalizmu po stronie załogi serwisu? Oceńcie sami.

Źródło: Greg Benz

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.