Pokłócili się o loot w Diablo II. Gracz zastrzelił kolegę

Maksym SłomskiSkomentuj
Pokłócili się o loot w Diablo II. Gracz zastrzelił kolegę
Każdy gracz wie, że czasem podczas wspólnego grania ze znajomymi można pokłócić się naprawdę o byle co. W skali całego świata naprawdę rzadko zdarza się jednak, by taka kłótnia doprowadziła do czegoś więcej niż tymczasowego zawieszenia dobrych stosunków między sobą. To powiedziawszy, czasami chodzi do tragedii, ale dziwnym trafem o przypadkach tego typu słuchy dochodzą głównie z USA.

Niestety, do następnej tragedii doszło 17 grudnia, właśnie w Stanach Zjednoczonych. Wtedy to niejaki Joshua G. Spellman z Amboy w stanie Washington postrzelił i zabił 34-letniego Andrew Dicksona, który był jego kolegą od dobrych 26 lat. Incydent nastąpił po tym, gdy dwójka posprzeczała się podczas wspólnej rozgrywki w Diablo II.

Zabawa w Diablo II, która skończyła się śmiercią

Jak dowiedziano się dzięki pracy policyjnych detektywów, 17 grudnia Spellman, Dickson i jeszcze jedna osoba wspólnie grali w Diablo II. Spellman i Dickson znajdowali się wówczas na terenie tej samej posiadłości, lecz w innych jej częściach i porozumiewali się ze sobą zdalnie, za pośrednictwem mikrofonów i słuchawek.

Podobno podczas zabawy Dickson wpadł w złość, co było następstwem wtargnięcia do rozgrywki trójki nieznanego gracza. Gracz ten ukradł wartościowy łup, którego żaden z członków grupy dotychczas nie zdołał podnieść i umieścić we własnym ekwipunku. Rozgrywkę można było zabezpieczyć hasłem, jednakże nikt tego nie zrobił (nie poinformowano, kto założył grę).

W odpowiedzi na kradzież przedmiotów Dickson rzekomo krzyczał, przeklinał i wyzywał Spellmana nawet przez 3 do 5 minut. Spellman próbował przekonać Dicksona do uspokojenia się, ale jednocześnie… grożąc mu, że w przeciwnym razie go postrzeli. Najwidoczniej to nie pomogło – ostatecznie Spellman wziął swoją broń palną, która leżała obok jego komputera, a następnie udał się do głównego domu na posiadłości, w którym przebywał zdenerwowany Dickson. Co najciekawsze, w oświadczeniu dotyczącym wydarzenia można przeczytać coś takiego: „Zapytałem go, dlaczego jego pistolet był obok komputera. Spelman odpowiedział: ‘Dlaczego nie? To jest Ameryka.’.”

W drodze do domu Dicksona Spellman wykonał pojedynczy wystrzał w powietrze. Gdy już znalazł się w budynku, najpierw porozmawiał ze swoim ojcem. Potem do tego samego pomieszczenia wszedł Dickson, któremu Spellman natychmiast przypomniał o swojej groźbie. Następnie Spellman zbliżył się do kolegi i go postrzelił.

Dickson został postrzelony w klatkę piersiową. Natychmiast po zdarzeniu przewieziono go do szpitala, gdzie przeszedł operację, jednak wkrótce po niej zmarł z powodu odniesionych obrażeń.

W tej chwili Spellman jest przetrzymywany w areszcie, który będzie mógł opuścić dopiero po wpłaceniu kaucji w wysokości 750 tysięcy dolarów. Mężczyzna ma zostać postawiony w stan oskarżenia 29 grudnia.

To wina gry? Nie tak prędko

Cóż, skoro Spellman zdecydował się postrzelić Dickinsona w związku z nic nieznaczącą kłótnią dotyczącą gry, tak naprawdę trudno nazywać go kolegą, a już zwłaszcza przyjacielem zmarłego. Mam nadzieję, że omówione zdarzenie nie będzie wykorzystywane jako kolejny argument za tym, iż gry powodują agresywne zachowania. Problem leży tu zdecydowanie gdzie indziej.

Jak wspomniałam, doniesienia o zabójstwach luźno powiązanymi z grami wideo płyną przede wszystkich ze Stanów Zjednoczonych. Czy istnieje jakieś inne państwo, w którym istnieje tak wielki kult broni i kult dostępu do broni? Nie wiem jak Ty, ale ja takowego nie kojarzę.

Źródło: The Columbian, fot. tyt. Blizzard

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.