Steam w Chinach robi przygnębiające wrażenie
Na pierwszy rzut oka platforma dystrybucji cyfrowej wygląda tak jak w większości regionów świata. Przy bliższej analizie w oczy rzuca się jednak kilka detali. Pierwszym z nich, którego w zasadzie nie powinienem nazywać detalem jest biblioteka dostępnych gier. Zamiast obfitej bazy 21 131 tytułów w Chinach zagrać można w… 53 gry i DLC. Coś czuję, że gracze z Chin nie porzucą jedynej słusznej wersji Steam i nie przejdą na lokalną wersję platformy.
Na chińskim Steamie widnieją przeboje pokroju Counter-Strike: Global Offensive oraz DOTA2. Brakuje tam jednak chociażby bijącego w Chinach rekordy popularności PlayerUnknown’s Battlegrounds. Co ciekawe, każda gra zakupiona na „globalnej” platformie Steam będzie działać na kliencie Steam China – o ile jest oczywiście licencjonowana w tym kraju. Działa to także w drugą stronę. Skąd taka uboga paleta propozycji? Słowem kluczowym jest tu cenzura.
Jakby tego było mało, Steam China pozbawiony jest elementów społecznościowych oraz Warsztatu umożliwiającego instalację modyfikacji. Zakładka społeczność po prostu nie istnieje i w kontekście tego dziwnym jest, że pozostawiono recenzje gier. Żeby było zabawniej, opinie graczy na Steam China są zaciągane także z globalnego systemu. Chińczyków pokarano także brakiem for i poradników. Kiepsko.
Na razie gracze mają wyjście z sytuacji
Wielu programistów obawia się, że międzynarodowa wersja Steam może wkrótce nie być dostępna dla chińskich graczy. Gdyby chiński rząd zablokował międzynarodową wersję Steam, programiści straciliby dostęp do globalnej społeczności klientów, a gracze zostaliby pozbawieni dostępu do tysięcy nieocenzurowanych gier. Stworzenie chińskiego Steama nie jest dziełem przypadku, więc tamtejsi miłośnicy wirtualnej rozrywki powinni spodziewać się najgorszego.
Oprócz obietnicy stworzenia lokalnych serwerów o niskich opóźnieniach w niektórych grach, trudno jest dostrzegać w nowym wariancie platformy jakichkolwiek zalet.
Źródło: Valve