Test Google Stadia w Polsce. Świetna rozgrywka w chmurze, kontrowersyjny abonament

Jan DomańskiSkomentuj
Test Google Stadia w Polsce. Świetna rozgrywka w chmurze, kontrowersyjny abonament

{reklama-artykul}W końcu od mniej więcej trzech dni możemy w kraju nad Wisłą cieszyć się wszystkimi ważnymi usługami grania w chmurze – Nvidia GeForce Now, Microsoft Game Pass Ultimate xCould i Google Stadia. Dzięki nim nie musimy mieć gamingowego PC czy konsoli do gier. Wystarczy jakikolwiek nawet słaby komputer, smartfon, tablet albo telewizor i stabilne łącze internetowe. Przyjrzyjmy się działaniu ostatniej z propozycji, czyli Google Stadia od wyszukiwarkowego giganta.

Chmura gier Google Stadia natywnie na PC, Mac, smartfonach, a nawet Linuxie

Zaczynamy od wyboru urządzenia. Usługa jest dostępna w tej chwili na komputerach z Windowsem, Linuxem (to duża przewaga, Linux jest dopiero w planach wyłącznie na GeForce Now, choć już teraz są metody nieoficjalne) i macOS poprzez przeglądarkę Google Chrome (pobierz Google Chrome na Windowsa, Google Chrome na Linuxa i Google Chrome na macOS), a na smartfonach oraz tabletach z Androidem i iOS po zainstalowaniu dedykowanej aplikacji (pobierz Google Stadia na Androida). Można jeszcze wspomnieć o telewizorach – niekoniecznie smart TV, a nawet zwykłych monitorach czy rzutnikach. Byle był dźwięk i obraz dostarczany wejściem HDMI.

Chromecast Ultra 4K i Google Stadia ControllerChromecast Ultra 4K do streamingu z TV i konieczny wtedy Google Stadia Controller / foto. Google

Jakim cudem w ostatnich kategoriach sprzętu? Poprzez przystawkę Google Chromecast Ultra, którą wpinamy przez HDMI do naszego TV czy innego ekranu. Jednak jej kupno zaczyna mieć coraz mniejszy sens w dobie niezłych i niedrogich smart TV boxów na Android TV z wbudowanym Chromecastem. Na domiar złego, trzeba się wtedy zaopatrzyć w gamepad Google Stadia. Plusem jest jego bezpośrednie łączenie z WiFi i minimalizowanie opóźnień, ale rodzi to dodatkowe koszty i nie pozostawia wolności wyboru. Oby Amerykanie szybko wprowadzili aplikację na smart TV. Próbowałem zrobić kopię instalatora APK z telefonu i ręcznie wgrać aplikację na Android TV. Od początku taka metoda działała na GeForce Now. Niestety Stadii nie da się tak obejść i niby odpalimy program, ale nie wejdziemy w rozgrywkę.


Na innych platformach możemy też mieć dedykowany Google Stadia Controller, ale wystarczą popularne pady różnych firm (Android akceptuje nawet tanie modele Bluetooth o pełnym zestawie przycisków) czy klawiatura i myszka, a nawet możliwe jest sterowanie wirtualnym dotykowym kontrolerem. Ostatnia metoda czasem sprawia problemy, ale to nie wina złej implementacji, co po prostu tego, że każdy ekranowy pad będzie gorszy niż fizyczny. Choć zależy to od gry – nie zawsze potrzeba bardzo dużej precyzji i wielu przycisków na raz, więc nie musi być tak źle. Np. strategiczne Into the Breach rozgrywane w turach zupełnie nie traci w takiej odsłonie sterowania.

Wolność wyboru i kilka elementów interfejsu do dopracowania


Korzystałem z usługi Google Stadia głównie na komputerze, któremu daleko do maszyny dla gracza. Mini PC Minisforum x35G z mobilnym Intel Core i3-1005G1 zaopatrzony wyłącznie w zintegrowany niski moduł GPU Intela i 8 GB RAM,. Oczywiście pracował na Windowsie 10. Na kilkanaście minut włączyłem też inną maszynę z Linuxem Mint w trybie LiveCD oraz całkiem długo testowałem Stadię na oficjalnie niewspieranym flagowym telefonie z Androidem sprzed dwóch lat. Lista kompatybilnych smartfonów jest krótka, ale tak naprawdę program można pobrać na większości modeli. Wtedy rozgrywka ma łatkę eksperymentalnej funkcji, ale zdecydowanie na wyrost. We wszystkich przypadkach osobna aplikacja czy wbudowana w Chrome funkcja działały w porządku, nie zaobserwowałem błędów. Jedynie brak pewnych funkcji.

Google Stadia AndroidGdyby tylko nie brak wyszukiwania, to interfejs można by uznać za funkcjonalny i przyjemny / foto. Instalki.pl

Pierwszym jest nieobecność wbudowanego testu łącza, który jest dostępny w konkurencyjnym Nvidia GeForce Now. Da się wejść co najwyżej na specjalną stronę google projectstream, ale podawana jest tylko przepustowość pobierania, bez pingów czy wysyłania. Jeśli macie np. gigabitowe łącze i wychodzi niski pomiar, to spokojnie. Sam też doświadczyłem wyników z połową czy nawet jedną trzecią wydolności mojego łącza, a powyżej 50 Mb/s nie ma już co się rozdrabniać ze szczegółami – w Nvidii skala działa tylko do tej przepustowości.


Google Stadia interfejs ChromeRzut oka na desktopowy interfejs przez Google Chrome – ta sama bolączka braku wyszukiwarki / foto. Instalki.pl

Brakuje też wyszukiwarki tytułów. Trzeba ręcznie przewijać swoją kolekcję czy sklep (ewentualnie pogrupowane działy według gatunku). Skąd wiemy, czy jakaś nowa gra, na której nam zależy, nie zawitała do Google Stadia? Można to najwyżej sprawdzić w sieci lub ręcznie przewinąć wszystkie pozycje. Miłym zaskoczeniem jest obsługa gamepadów nawet w menu wyświetlanym na Chrome zanim odpalimy grę (tak samo w mobilnej aplikacji). Operowałem głównie myszką i klawiaturą, ale do PC podpiąłem też bezprzewodowy gamepad z Xboxa 360 (z dedykowanym odbiornikiem USB), a smartfon zadowolił się tanim modelem Bluetooth polskiej marki. Co ważne, nawet na Chrome włączonym na Linuxie od razu rozpoznało gamepada ze starej konsoli Microsoftu.


Rozgrywka w Google Stadia ze światłowodu i wolnego LTE


Pod kablem przy stacjonarnym łączu internetowym wszystko działało wzorowo, nawet w 4K. Ale przy przepustowości 600 Mb/s pobierania i 60 Mb/s wysyłania z bardzo niskimi pingami (wg speedtest 1-2 ms, a Nvidia pokazuje niecałe 20 ms do pobliskich serwerów), to nic dziwnego. Jeśli w ogóle minimalne zacięcia czy degradacje jakości streamowania występowały, to na tyle rzadko, że ich wcale nie zapamiętałem. Przy nieco zatłoczonym domowym WiFi ac 5 GHz było gorzej i zauważyłem niewielkie ścięcia co kilka minut (tylko w szczegółowości obrazu, a nie spadku liczby klatek), ale zapewne to wina niedoskonałości WiFi, a same problemy były naprawdę niewielkie. Pod górkę zrobiło się dopiero, kiedy specjalnie skorzystałem z mobilnej sieci w telefonie.

Google Stadia Internet testSpecjalny speedtest Google Stadii przez WWW pownien zawierać więcej szczegółów / foto. Instalki.pl

LTE z pingami 20-kilku ms i transferem 10-15 Mb/s oraz czasem występującymi spadkami do 5 Mb/s, o dziwo nie owocowało tak tragicznymi wrażeniami, jakich się spodziewałem. Często na obrazie było widać kompresje, a mobilna Androidowa aplikacja wymusiła jakość nie większą niż 720p (nie da się jej zmienić w trybie danych mobilnych). Kilka razy na 10 minut zabawy wystąpiły też przycięcia na ułamek sekundy. Jednak responsywność sterowania, na której najbardziej zależy, nie była zła. Obraz często wyglądał średnio (widząc go na dużym ekranie zapewne napisałbym gorszy przymiotnik), ale realnych krótkotrwałych zacięć było niewiele. Google zapewnia, że do 720p wystarczy 10 Mb/s i to by się zgadzało. O ile nie macie bardzo wysokich pingów, to nawet takie łącze nie będzie przeszkodą. 4K też nie ma kosmicznych parametrów, bo firma zaleca minimum 35 Mb/s. W kwestii zużycia danych, menu podpowiada, że na 720p trzeba liczyć 4,5 GB na godzinę, 1080p – 12,6 GB, a 4K nawet 20 GB.


Nvidia GeForce Now test łączaTest łącza z Nvidia GeForce Now wygląda o wiele lepiej – Google, prosimy o podobny / foto. Instalki.pl

Pierwsze polskie recenzje Stadii, które czytałem już w dniu startu usługi, nie były aż tak pochlebne w kwestii jakości streamingu. Musiały opierać się na testach w kilka dni przed oficjalnym włączeniem Stadii w Polsce, ewentualnie dosłownie na pierwszym dniu. Jeśli publikowałbym tekst od razu po kilku godzinach gry, miałbym podobne zdanie i początkowo zamierzałem tak zrobić. Jednak postanowiłem pograć dłużej mając za sobą dodatkowe dni i była to słuszna decyzja. W pierwszych godzinach Stadia działała okropnie mając ogromne problemy z jakością grafiki. Często było widać kompresję obrazu i zaniżanie rozdzielczości, tak jakby się oglądało np. filmy w 480p czy 360p z YouTube lub mocno skompresowany plik wideo o małym bitrate. Na szczęście następnego dnia i w kolejnych, koncern poprawił działanie i nie miałem problemów, wręcz zanurzyłem się na wiele godzin w Borderlands 3. Może włączono lub odblokowano dostęp do bardziej zoptymalizowanych pod kątem Polski serwerów? Niezależnie od tego, jaki był powód, to poprawa jest ogromna i zupełnie zmienia opinię o chmurze gier Google.


Ambiwalentne odczucia chmurowe Stadii


Gry w Google Stadia nie są wersjami z PC czy konkretnej konsoli odpalanymi na serwerach Google, a specjalnie przygotowanymi edycjami. To nie GeForce Now, który udaje nasz domowy komputer, tylko serwery pracujące na bazie Linuxa i bibliotek Vulkan. Studia muszą przygotować kompletny port w taki sposób, jakby Stadia była kolejną konsolą. Z tego powodu efekty graficzne czy tekstury mogą się nieco różnić od wersji na konkurencyjne platformy.

Google Stadia ChromeNa dole widać opis obsługi robienia zrzutów ekranu i nagrywania krótkich klipów / foto. Instalki.pl

Wizualnie gry wyglądają dobrze, ale problemem są czasem doczytujące się tekstury czy brak 4K w części tytułów jak Panzer Dragoon: Remake. W przypadku rozdzielczości, może to być wina deweloperów, którzy nie dodali obsługi 4K. W zasadzie, to tylko niewielkie niedociągnięcia, ale są po prostu dziwne mając do dyspozycji mocne serwery i optymalizację konkretnie pod takie rozwiazanie. Szczegóły wydają się trochę gorsze niż na PC. Co prawda nie porównywałem wszystkich gier, które podrzuciła mi Stadia (a tym bardziej monitor w monitor na obu platformach), ale niektóre tytuły znane mi z komputera kojarzę jako lekko przyjemniejsze dla oka. Nie zrozumcie mnie źle, gry wyglądają bardzo dobrze, ale to kwestia różnic jak np. pomiędzy konsolą i mocnym PC albo używanie w komputerze niekoniecznie ustawień na ultra.

Zaplecze Google Stadii nie jest może aż tak rozbudowane jak w Steam czy konsolach, ale mamy kilka dodatkowych opcji. Czat głosowy wbudowany w gry sieciowe, zwykły tekstowy w menu Stadii jeszcze przed odpaleniem jakiegoś tytułu oraz oczywiście lista znajomych wraz z przeglądaniem swoich profili (posiadane tytuły, czas rozgrywki, osiągnięcia), robienie screenshootów lub krótkich 30 sekundowych filmików jednym klawiszem, transmitowanie gier na żywo na YouTube czy nawet udostępnianie w grupie rodzinnej Google podobnie jak chociażby abonament na YouTube Premium czy rodzinna biblioteka aplikacji Google Play. Jednak tylko jedna osoba na raz może prowadzić rozgrywkę w danym tytule.


Google StadiaWłaśnie tyle GB na godzinę zużywają konkretne opcje, jest też opcja oprazu HDR i dźwięku 5.1 / foto. Instalki.pl

Stadia ma też techniczne przewagi nad PC. Nie musimy mieć wydajnej maszyny ani martwić się o zgodność podobnie jak na konsolach. Z tym, że jeśli jakiś tytuł w przyszłości będzie mocno wymagający, to konsole (tak jak było to w przypadku pierwszych edycji Xboxa One i PS4) mogą zacząć generować obraz ze spadkami, a serwery Google zapewne zostaną po prostu odpowiednio wyskalowane. Poza tym na uruchomienie tytułu i samą rozgrywkę czekamy krócej niż na PC czy konsoli, a także GeForce Now, który bazuje na komputerowych launcherach. Nie ma też pobierania aktualizacji – wszystkim zajmuje się serwer. Z tego też powodu nie zainstalujemy modów do gry, co czasem robią komputerowi gracze, czy nieoficjalnych spolszczeń.


Model biznesowy, to największa wada Google Stadia


Niestety sposób zarabiania na Stadii przez Google nie wydaje mi się tak przyjazny jak w przypadku konkurencji. Kupujemy pojedynczo gry specjalnie na Stadię, tak jakby byłaby to zupełnie osobna platforma. Nie bazujemy na swoich już wcześniej nabytych licencjach ze Steam czy Epic Games Store jak w przypadku Nvidia GeForce Now, ani nie mamy możliwości dodatkowego zainstalowania gier na PC i konsoli, tak jak oferuje dostępny od września w Polsce Microsoft Xbox Game Pass Ultimate. A może przynajmniej pozycje są tańsze? Też pudło. Poza ewentualnymi promocjami czy wyprzedażami, które przecież mogą pojawić się na każdej platformie, Google nie konkuruje cennikiem. Na marginesie mogę dodać, że za pierwszy miesiąc abonamentu Pro, który i tak jest darmowy, otrzymujemy bon na 40 złotych. Dodatkowo kilka gier jest obecnie w bardzo mocnej obniżce. Dzięki tej kumulacji kupiłem Borderlands 3: Ultimate Edition za 2,95 złotych zamiast 429 złotych! Takie promocje, to ja rozumiem.

Google StadiaNiby jest w co grać, ale zasady przyznawania gier w abonamencie nie są tak przyjazne jak w Microsofcie / foto. Instalki.pl

Plusem podejścia jest chociaż to, że abonament nie jest do niczego potrzebny, jeśli mamy już kupione gry lub bazujemy na darmówkach (w tej chwili są tylko dwie – Destiny 2, Super Bomberman R i kilka dem). W Microsofcie jest konieczny, a GeForce Now umożliwia bezpłatną zabawę, ale z limitowanymi do godziny sesjami i dość długą kolejką na wolne zasoby serwera (nie ma też wtedy efektów ray tracingu), więc dla wygody wielu użytkowników i tak płaci. Cena plasuje się pomiędzy GeForce Now, a Microsoftem. Nvidia wiąże się z comiesięczną opłatą 25 złotych, a Microsoft wycenia usługę na 54,99 złotych. Google w przeciwieństwie do GeForce Now dodaje gry w cenie i to taniej niż Microsoft. Dodatkowe profity, to 4K (bezpłatnie jest tylko full HD) i HDR. Zachęcająco, prawda?

Nie do końca. Za 39 złotych na miesiąc otrzymujemy tylko pewien rzut gier, który przypisuje się do naszego konta. W kolejnym miesiącu dochodzą kolejne tytuły i tak za każdym razem (poza tym wciąż mamy produkcje, które kupimy pojedynczo i te darmowe). Nie jest to dostęp do bardzo obszernej biblioteki już na start jak mamy to w Microsoft Xbox Game Pass Ultimate, gdzie cenę jeszcze można przełknąć z racji możliwości i liczby tytułów. Poza tym przerwanie subskrypcji, to oczywiście odcięcie od zebranych w jej ramach gier. Przynajmniej plus, że przy wznowieniu subskrypcji nie ma konieczności zbierania tych samych produkcji od nowa. Zostają przywrócone podczas ponownej aktywacji pładnego abonamentu.


Borderlads 3 - Google StadiaBorderlands 3 – przy dobrym łączu ciężko poznać, że to rozgrywka z chmury, a nie lokalna / foto. Instalki.pl

Włączając pierwszy darmowy miesiąc Google Stadia Pro, otrzymałem 31 pozycji. Zakładając, że nawet nic nie będzie się powtarzać, to dostęp do pełnej palety 150 produkcji ze Stadii, uzyskałbym dopiero po około 5 miesiącach, a przecie z kolejne gry będą pojawiać się w bibliotece i liczba w portfolio Google będzie rosnąć. Jeśli nie będę chciał przedłużyć płatnej wersji usługi, to kolejnym razem zaczynam z pustą listą gier. No, może nie do końca – wpadną te, które będą oferowane w miesiącu wznowienia abonamentu oraz niezależnie od płacenia będą darmowe tytuły i Borderlands 3, które kupiłem w promocji czy inne kupione w przyszłości pozycje.


Kompleksowy nowy standard grania w chmurze?


Google Stadia wbrew początkowym problemom wypada pod względem technicznym naprawdę nieźle. Interfejs potrzebuje kilku drobnych poprawek, ale jakość obrazu jest dobra i nie występuje duży input lag, jeśli tylko nie mamy przesadnie dużych pingów z racji kiepskiego łącza. Google oferuje szybki dostęp do gier przy nieprzesadnie wygórowanych parametrach koniecznych dla połączenia internetowego i łączy w sobie Windowsa, Linuxa, macOS, Androida, iOS i Chromecasta Ultra, a za jakiś czas też Android TV. W tej chwili, to jedyna chmura gier oficjalnie wspierająca Linuxa. Możemy korzystać z bogatej palety gamepadów (w tym dedykowanego od Google), myszki i klawiatury lub sterowania ekranem.

Google Stadia Borderlands promocjaJeśli nie chcemy abonamentu, to dla takich promocji, warto dać szansę Stadii / foto. Instalki.pl

Abonament jest opcjonalny. Jeśli i tak chcemy kupować pojedynczo gry i nie interesuje nas 4K, to nie ma sensu opłacać subskrypcji. Niestety ceny są standardowe, a tytuły nabyte na Stadii będą dostępne wyłącznie w tym miejscu. Martwi model dodawania gier w abonamencie. Kilkanaście złotych drożej Microsoft oferuje o wiele lepsze warunki. Na pewno będziemy dobrze się bawić, jednak mimo wszystko aspekt abonamentu jest deyskusyjny. Jeśli chcemy iść w chmurę, to lepiej Stadię traktować jako uzupełnienie. Czekać na promocje i pojedynczo kupować gry, które nas interesują w niższych cenach.

Zobacz również:
Google Stadia – co to jest, jak skorzystać i w jakie gry zagrać?

Źródło i foto: własne / Instalki.pl

Udostępnij

Jan DomańskiDziennikarz publikujący w największych polskich mediach traktujących o nowych technologiach. Skupia się głównie na tematyce związanej ze sprzętem komputerowym i grami wideo.