Od pewnego czasu mamy do czynienia z dosyć kontrowersyjną polityką prowadzoną przez największych producentów i wydawców gier wideo. Chodzi oczywiście o odejście od tradycyjnego modelu sprzedażowego, do którego przyzwyczaili się użytkownicy. Coraz częściej kupno dużej produkcji za 250 złotych nie wystarczy – w grę wchodzą dodatkowo przeróżne DLC czy mikropłatności.
Ocena użytkowników wobec zmieniającego się trendu jest negatywna. Gracze czują, że są w pewien sposób oszukiwani, a ich opinia powoli przestaje się liczyć. Gry wideo to biznes, a traktowanie produkcji jako usług w tym biznesie zdecydowanie pomaga. Trudno się z tym faktem pogodzić, ale najnowsze wyniki finansowe Electronic Arts nie pozostawiają złudzeń – taki model sprzedażowy to przyszłość branży gier wideo.
W minionym kwartale „gry na żywo” przyniosły EA zyski w wysokości 450 milionów dolarów, a zwyczajne produkcje „jedynie” 96 milionów. W przypadku pierwszego rodzaju produktów zysk jest zauważalny (30 milionów więcej). Firma wysuwa też bezpieczne prognozy na przyszły rok. Według nich gracze będą rzadziej nabywać pełnoprawne tytuły, a bardziej angażować się w kupno dodatków do rozwijanych produkcji (Battlefield V, The Sims 4). Liczby mówią za siebie – usługi są o wiele lepszym rozwiązaniem finansowym niż jednorazowy zakup.
Po której stronie stoicie? Przeszkadza Wam zmieniający się trend czy uważacie, że taka kolej rzeczy?
Źródło: GS