Sony zaostrza swoją politykę – treści o charakterze seksualnym w grach będą na cenzurowanym

Piotr MalinowskiSkomentuj
W październiku 2017 roku na portalach społecznościowych rozpoczęła się akcja polegająca na dodawaniu do postów i publikowanych treści hasztagu #MeToo. To internetowe przedsięwzięcie miało za zadanie zwrócić uwagę na problem molestowania seksualnego – jest ono też powodem zaostrzenia przez Sony swojej polityki.

Jako pierwszy o nowym zamyśle japońskiej firmy poinformował portal Wall Street Journal – redaktorzy serwisu skontaktowali się z rzeczniczką spółki w celu wyjaśnienia całej sprawy. Okazuje się, że „Sony chce, aby deweloperzy tworzyli odpowiednio zrównoważone treści na konsole PlayStation – takie, które nie będą negatywnie wpływać na rozwój młodych ludzi”. Szczegółów na temat wytycznych brak.

Kolejną przyczyną zmiany nastawienia Sony są podobno… transmisje na żywo oraz materiały na YouTube. Chodzi tutaj głównie o filmy z produkcji zawierających jakiekolwiek treści o charakterze seksualnym – dostęp do nich mogą mieć dzieci, trudno jednak to zweryfikować. W celu zmniejszenia ryzyka zetknięcia się najmłodszych z nieodpowiednimi klipami wideo zdecydowano się na wprowadzenie nowej polityki.

W grę wchodzą także pieniądze – Sony po prostu obawia się, że publikowanie tytułów z treściami seksualnymi źle wpłynie na finanse oraz reputację spółki. Ma więc nastąpić koniec z nagością (nawet w Japonii!) oraz przedstawianiem dziewczynek, których pełnoletniość można poddać w wątpliwość.

Twardy orzech do zgryzienia mają twórcy gier – każda gra przechodzi etap weryfikacji i jeśli Sony nie pozwoli na udostępnienie jej na konsoli z rodziny PlayStation, to deweloperzy ponieść będą musieli koszty likwidacji treści seksualnych oraz ewentualnego przenoszenia daty premiery.

Pozostali – liczący się na rynku konsolowym – gracze podchodzą do sprawy z dystansem. Microsoft nie zdecydował się na udzielenie jakiegokolwiek komentarza, a Nintendo skwitowało nową politykę Sony zdaniem, że obecny system klasyfikacji gier jest w porządku i rodzice na jego podstawie mogą ograniczyć młodym osobom dostęp do treści, które ich zdaniem nie są odpowiednie.

Źródło: CNET / WSJ

Udostępnij

Piotr MalinowskiDziennikarz z pasji i wykształcenia. Jest związany z popularnymi serwisami branżowymi, gdzie od siedmiu lat publikuje treści o nowych technologiach, gamingu oraz „ludziach internetu”. Fascynuje go wpływ influencer marketingu na społeczeństwo oraz szeroko pojęte przyczyny i skutki nierówności społecznych. Prywatnie fan powieści/filmów grozy, gier studia Piranha Bytes, podcastów kryminalnych, dobrej kawy oraz rowerowych wycieczek.