Do Call of Duty Black Ops 4 trafiły lootboksy, choć twórcy ich nie planowali

Piotr MalinowskiSkomentuj
Do Call of Duty Black Ops 4 trafiły lootboksy, choć twórcy ich nie planowali
Obecnie część gigantów z branży growej coraz częściej jawnie daje do zrozumienia graczom, że interesują ich jedynie pieniądze konsumentów, a nie faktyczne zainteresowanie produkcją. Taki obraz staje się niestety normą i trudno sobie wyobrazić istnienie takiej polityki przez następne lata. Wtedy przychodzi Activision i totalnie rujnuje tlącą się nadzieję na „sprawiedliwe” gry.

System mikropłatności w produkcji Call of Duty Black Ops 4 od początku budził wątpliwości i pierwotny plan zakładał brak tzw. lootboksów. A tu proszę, Activision nie tylko je wprowadziło, ale zrobiło to także w sposób strasznie chciwy i nieprzyzwoity. Już wyjaśniam o co chodzi.

Reserve Crates, bo tak owe skrzynki się nazywają, w sklepie kosztują 200 punktów COD. Chcąc nabyć je za realną gotówkę należy przygotować się na wydatek 1,99 euro (żeby nie było tak ponuro, lootboksa otrzymujemy również po przegraniu dwóch godzin w trybie wieloosobowym lub Blackout) – w każdej z nich znajdują się gwarantowane trzy przedmioty. Tutaj zaczynają się schody.

Najbardziej popularnym tzw. dropem są różne kosmetyczne przedmioty pokroju ubrań i skórek. Czasami jednak uda się trafić na broń w wersji MKII, które… zwiększają doświadczenie zdobywane z zabijanych wrogów o 25%. Na szczęście nie jest to bonus do np. zwiększonych obrażeń, lecz i tak mówimy tutaj o dość zauważalnej możliwości uzyskania przewagi płacących osób.

To nie koniec atrakcji. Okazuje się, że z paczek możemy wylosować nieskończoną ilość razy ten sam przedmiot lub rzecz, którą posiadamy aktualnie w ekwipunku – Activision nie raczyło nawet poinformować graczy o procentowych szansach na konkretne tzw. itemy. Do gry za ponad dwieście złotych (do której, aby w pełni skorzystać z oferowanych funkcji, trzeba zakupić przepustkę sezonową kosztującą tyle samo) otrzymujemy płatne mikrotransakcje, które są nastawione tylko na zysk wydawcy. Taki stan rzeczy jest co najmniej niepokojący.

Co więcej, Dawid Vonderhaar – projektant gry – po wprowadzeniu tejże aktualizacji stwierdził, że jako deweloperzy nie mają prawa głosu w sprawach biznesowych i na początku faktycznie było mówione, że mikrotransakcje będą jedynie kosmetyczne, a lootboksy nigdy nie trafią do produkcji. Ta wypowiedź ewidentnie pokazuje, że twórcy naprawdę dobrych tytułów (Call of Duty Black Ops 4 pomimo okrutnej polityki Activision oceniany jest naprawdę wysoko) są krzywdzeni przez wydawcę.

Źródło: GRY-Online

Udostępnij

Piotr MalinowskiDziennikarz z pasji i wykształcenia. Jest związany z popularnymi serwisami branżowymi, gdzie od siedmiu lat publikuje treści o nowych technologiach, gamingu oraz „ludziach internetu”. Fascynuje go wpływ influencer marketingu na społeczeństwo oraz szeroko pojęte przyczyny i skutki nierówności społecznych. Prywatnie fan powieści/filmów grozy, gier studia Piranha Bytes, podcastów kryminalnych, dobrej kawy oraz rowerowych wycieczek.