To, czy deweloperzy będą chcieli umieszczać na danej platformie swoją produkcję zależy od wielu czynników, ale priorytetową rolę gra raczej podział przychodów pomiędzy twórcą gry a sklepem. Dlatego też logiczne jest, że Epic Games musiało zaoferować nieco korzystniejszy podział niż wspomniany Steam.
W momencie premiery Epic Games Store ogłoszono, że rozbicie przychodu zaplanowano na 88/12. Dla porównania – Steam oferuje obecnie podział na poziomie 70/30. Sytuacja jednak może się w najbliższym czasie zmienić, gdyż (wracając do nielekceważenia żadnej konkurencji) obecny lider zapowiedział bardziej korzystne warunki dla deweloperów, ale na razie szczegółów brak.
Długo przed firmą Epic Games (bo już w sierpniu tego roku) swój sklep z grami zapowiedzieli twórcy popularnego Discorda. Od momentu pierwszej zapowiedzi było na temat nadchodzącej platformy dosyć cicho, lecz firma zdecydowała się na wykorzystanie okazji i udział w wyścigu o miano najkorzystniejszej dla twórców gier usługi.
Dlatego też właściciele Discorda zapowiedzieli, iż deweloperzy, którzy zdecydują się na współpracę z nimi, otrzymają aż 90% przychodu ze swoich produkcji. Jest to bardzo przystępna propozycja głównie ze względu na to, że Discord planuje skupić uwagę na grach niezależnych o względnie niskim budżecie.
To, czy zarówno Epic Games Store, jak i sklep Discorda ma jakieś szanse na zagrożenie Steamowi okaże się zapewne dopiero za kilka miesięcy. Trudno jednak wyobrazić sobie, żeby nagle miliony użytkowników i twórców gier porzuciło królujący twór Gabena.
Źródło: TechCrunch