Okazuje się, że Bethesda nie chce z niego rezygnować i planuje wykorzystać go do produkcji szóstej części The Elder Scrolls oraz tajemniczego projektu Starfield. Dowiedzieliśmy się tego od głównego producenta tychże produkcji, Todda Howarda. W wywiadzie dla niemieckiego Gamestar zaznaczył on, że silnik Creation Engine został odpowiednio ulepszony w celu spełnienia wymagań jakie stawia branża gier w 2018 roku – technologię wykorzystano także przy tworzeniu nowego Fallouta 76.
Domyślać się więc możemy, że na przestrzeni najbliższych lat silnik ten zostanie jeszcze bardziej dopracowany i przystosowany specjalnie na potrzeby nowych gier. Niestety nie można jednak zapominać, że Creation Engine to prawie dziesięcioletnia technologia, która nieważne jak by była ulepszana, to i tak nie będzie idealna.
Odpowiedź Todda Howarda na pytanie dlaczego firma nie zdecydowała się na zaimplementowanie nowego silnika jest banalna i oczywista. Wszystko sprowadza się do tego, że deweloperzy znają tę technologię jak własną kieszeń, co pozwala na zaoszczędzenie czasu, który musieliby przeznaczyć na opanowanie świeżego silnika. Dochodzą do tego rozmiary światów jakie od lat serwuje Bethesda – ich ogrom wymaga tworzenia milionów elementów, a znajomość Creation Engine pomaga w ich sprawniejszym kreowaniu.
Główny producent przy okazji odpowiedzi na powyższą kwestię nie zapomniał o graczach i społeczności moderskiej. Ona również jest zaznajomiona z leciwym silnikiem, co zapewne przy okazji premier nowych tytułów poskutkuje bardzo szybkim wysypem ciekawych modyfikacji.
Mamy tylko nadzieję, że The Elder Scrolls VI pomimo użycia tego samego silnika nie będzie zawierał tak ogromnej ilości błędów, co poprzedniczka. Na niedociągnięcia w kwestii animacji musimy być jednak przygotowani.