Pierwsza śmiertelna ofiara ransomware na świecie
Ataki typu ransomware ukierunkowane są na pozyskanie okupu od ofiary. Cyberprzestępcy za pomocą odpowiedniego oprogramowania w taki sposób infekują komputery swoich ofiar, by nie dało się z nich korzystać do momentu opłacenia określonej sumy pieniędzy. Niestety, bardzo często nawet zapłata okupu nie stanowi gwarancji odblokowania urządzenia. Celami ataków typu ransomware coraz częściej padają placówki użyteczności publicznej. Tym razem padło na szpital.
Hakerom udało się deaktywować kluczowe elementy infrastruktury uniwersyteckiego szpitala w Düsseldorfie. W efekcie zdarzenia pacjentka, która miała trafić do tego szpitala, musiała zostać skierowana do innej placówki, do oddalonego o 30 kilometrów Wuppertalu. Kobieta zmarła w trakcie transportu.
Ponoć szpital nie miał być celem
Lokalne media sugerują, że celem ataku hakerów nie miał być szpital, a… uniwersytet. Gdy przestępcy zorientowali się, że zaatakowali placówkę medyczną, szybko oddali w ręce administratorów klucz pozwalający odszyfrować zaszyfrowane komputery. Zrobili to bez żądania okupu. Pomimo tego, policja z Kolonii ustala, czy gdyby nie doszło do ataku, pacjentka mogłaby przeżyć.
Jeśli zostanie potwierdzone to, że kobieta miała szansę na to, by zostać uratowana w szpitalu w Düsseldorfie, stanie się pierwszą śmiertelną ofiarą ataku cyberprzestępców na świecie.
Eksperci ds. bezpieczeństwa wskazali, że hakerzy w swoim ataku wykorzystali znaną lukę w oprogramowaniu VPN od Citrix. Ta nie została załatana od czasu wykrycia jej w styczniu tego roku…
W lipcu ofiarą ataku typu ransomware padła firma Garmin. Mówi się, że jej przedstawiciele zapłacili przestępcom okup o równowartości ok. 40 milionów złotych.
Źródło: BBC