FBI nazywa Apple świrami. Prawda wydaje się jednak nieco inna

acyganekSkomentuj
FBI nazywa Apple świrami. Prawda wydaje się jednak nieco inna

{reklama-artykul}

Zatargi Apple z FBI mają już naprawdę długą tradycję. Wygląda na to, że konflikt pomiędzy tymi dwoma instytucjami wkracza w zupełnie nową fazę – a przynajmniej można się tego spodziewać po ostatnich słowach eksperta federalnych, Stephena Flatley’a.

W trakcie międzynarodowej konferencji na temat cyberbezpieczeństwa Flatley nazwał bowiem Apple mianem „jerks”, co w tłumaczeniu (a raczej jego najlżejszym wariancie) oznacza „świry” albo „głupki”. Czym koncern z Cupertino zasłużył sobie na takie traktowanie? To oczywiście pokłosie słynnego ataku z San Bernardino, gdy Apple nie chciało udostępnić FBI zawartości iPhone’a, którym posługiwał się zamachowiec. Ale nie tylko.

apple-vs-fbi-encryption-case-timeline
Apple zmieniło bowiem zasady, jakimi mogły posługiwać się służby bezpieczeństwa przy próbie rozpracowania haseł do tych urządzeń – do tej pory możliwe było wklepanie aż 45 haseł w przeciągu jednej sekundy – teraz Apple ograniczyło tę możliwość do jednego hasła co 18 sekund. To oczywiście znacznie utrudnia takie działanie – Flatley wspomniał, że po tych zmianach czas potrzebny do rozpracowania iPhone’a zwiększył się ze średnio dwóch dni do dwóch miesięcy.

Przy okazji Flatley nie omieszkał pochwalić izrealskiej firmy Cellebrite, której – za odpowiednią opłatą – udało się złamać iPhone’a zamachowca z San Bernardino. Szczerze – jak dla mnie jest to symptomatyczne, że FBI jest bezradne wobec tego, że Apple po prostu dba o bezpieczeństwo swoich użytkowników i stara się, by ich dane nie trafiały w niepowołane ręce. Osobiście trzymam kciuki za sukces Apple w tym temacie – branża musi pokazać, że mimo dużego zagrożenia ze strony terrorystów służby nie mogą mieć dostępu do wszystkiego, czego zapragną.

źródło: phonearena

Udostępnij

acyganek