Recenzja gry Ace Combat: Assault Horizon (PC)

R.PredkoSkomentuj
Recenzja gry Ace Combat: Assault Horizon (PC)
Tytuł ten zadebiutował na konsolach już w październiku 2011 roku oferując graczom typowo zręcznościową formułę pilotażu bojowych maszyn latających. Wyzbywając się elementów czysto symulacyjnych, twórcom udało się stworzyć produkt ukierunkowany na pełną akcji, widowiskową walkę powietrzną. Złożona obecnie w ręce użytkowników komputerów osobistych – Edycja Rozszerzona, względem pierwowzoru wzbogacona została jedynie kilkoma dodatkami, w postaci nowych map, maszyn, ulepszeń oraz umiejętności.

Przebieg rozgrywki i fabuła

Gra Ace Combat: Assault przenosi nas do roku 2015, rzucając w sam środek fikcyjnego konfliktu zbrojnego, wywołanego przez rosyjskiego terrorystę – Andreia Markova. Nikczemnik ten, za wszelką cenę pragnie rozpętać III Wojnę Światową, planując tym samym użycie broni masowej zagłady, zwanej Trinity. Graczowi natomiast, (czego się zapewne domyślacie) przypadło w udziale, pokrzyżowanie planów Markova.

Na czas zabawy wcielamy się więc głównie w postać porucznika Williama Bishopa, który jako doświadczony pilot, bierze udział w szeregu misji, koordynowanych przez dowództwo NATO. Z premedytacją użyłem słowa „głównie”, w niektórych zadaniach bowiem uczestniczymy jako zupełnie inna osobistość.
 
Ace Combat1
Nasz bohater to zasłużony pilot, który jest w stanie zasiąść za stery każdego z dostępnych w grze myśliwców (a trzeba przyznać, że jest ich tu sporo). Misje z udziałem Bishopa nie będą jednak jedynymi, bowiem od czasu do czasu, przyjdzie nam także walczyć za sterami helikoptera lub jako operator działka pokładowego. Co ciekawe pojawią się też zadania, w których prowadzić będziemy naloty bombowe. 

Zabieg ten nie dość, że znacznie urozmaica zabawę, to na dodatek zgrabnie manipuluje emocjami gracza, przeprowadzając przez niuanse fabuły, której nie powstydziłby się nie jeden film z gatunku Political fiction. Nic w tym w sumie dziwnego, bowiem autorem opowiedzianej tu historii jest amerykański pisarz – Jim DeFelice. Pozwólcie, że nie chcąc psuć zabawy, nie zdradzę żadnych więcej szczegółów związanych z wątkiem fabularnym. No może poza tym, że walki w których bierzemy udział toczone są zarówno nad otwartym, pustynnym terenem jak i pod nieboskłonem okalającym wielkie metropolie.

Kampania, podzielona została tu na szereg następujących misji, a przed każdą z nich mamy sposobność wyboru jednej z dostępnych maszyn a także dopasowania jej uzbrojenia do charakteru zadania. W efekcie, paleta samolotów możliwych do pilotażu zwiększa się wprost proporcjonalnie do postępów w grze.
 
Ace Combat2
Podczas rozgrywki czeka nas więc multum wrażeń bowiem chwile, w których nic się nie dzieje, są w Ace Combat prawdziwą rzadkością co dla wielbicieli gier akcji, stanowić będzie prawdziwą gratkę. Schemat zabawy jest tu niezmienny a wydawane nam rozkazy, nakazują zazwyczaj zniszczenie określonych celów lub też ochronę wskazanych jednostek. 

Gwarancję odmienności zapewni natomiast konieczność wcielania się w zróżnicowane postaci oraz obsługa typowych dla nich urządzeń. Zupełnie inaczej bowiem wygląda sterowanie mknącym po niebie myśliwcem, inaczej natomiast mało zwrotnym helikopterem, nie wspominając już o misjach gdzie obsługujemy wyłącznie działko pokładowe lub prowadzimy nalot bombowy.

Wspomniane różnice wynikające z urozmaiceń, dotyczą sposobu kontroli wirtualnych maszyn bojowych. Przykładowo, sterując helikopterem używałem m.in. myszki, która natomiast w trakcie pilotażu myśliwca, nie była do niczego potrzebna.

Ace Combat3
Twórcy Ace Combat, obierając czysto zręcznościowy model zabawy, ułatwili życie graczom takim jak ja, czyli patrzącym z przerażeniem na wszelkiego typu symulatory, w których koniecznym jest korzystanie z różnego rodzaju przełączników, wskaźników, kontrolek, dźwigni czy innego tałatajstwa. Tutaj zamiast martwić się o wszelkie problemy związane z parametrami lotu, możemy oddać się przyjemnościom unoszenia się w przestworzach. Rozwiązanie to niesie wraz ze sobą kolejne uwarunkowania, otóż sterowanie przy użyciu klasycznych atrybutów każdego PC-towego gracza – klawiatura + mysz, jest tu zadziwiająco wygodne i bardzo funkcjonalne. 

Najciekawszym w tej materii okazał się dla mnie system walki powietrznej, z którego korzystamy podczas pilotażu myśliwca. Dzięki zastosowanemu tu mechanizmowi, gdy znajdziemy się w odpowiedniej odległości od jednostki wroga, pojawia się możliwość włączenia funkcji pochwycenia celu i mówiąc gwarą pilotów wyjadaczy – „siedzenia mu na ogonie”.

Ułatwień tego typu jest wiele a o nich wszystkich informowani jesteśmy w trakcie gry, dlatego nie ma najmniejszego sensu ich tu opisywać. Jedno jest pewne, osoby nastawione na mocno symulacyjną i zbliżoną realizmowi rozgrywkę, będą niepocieszone.

Ace Combat4


Multiplayer

Kampania dla pojedynczego gracza, która w miarę swojego zaawansowania odsłania przed nami tajemnice gry oraz kolejne wątki fabularne, to jednak nie wszystko. Na zainteresowanych czeka bowiem również zabawa w trybie Multiplayer, gdzie wspólnie z innymi graczami toczyć będziemy powietrzne zmagania.

Dla miłośników wieloosobowej rozgrywki przygotowano tryb kooperacji oraz rozgrywki drużynowe a także standardowe deathmatche. Tak naprawdę dopiero tu zauważalnym staje się potencjał drzemiący w Ace Combat: Assault Horizon. Rywalizacja z żywym przeciwnikiem jest bowiem o wiele bardziej emocjonująca i co za tym idzie, zestrzelenie wroga dostarcza o wiele więcej satysfakcji popartej zasłużoną dumą niż w standardowej kampanii. Współczesne gry przyzwyczaiły nas jednak do tego, że to zbyt mało, dlatego za sukcesy na „polu bitwy” nagradzani jesteśmy też punktami, pozwalającymi korzystać z rozmaitych ulepszeń i rozwijać umiejętności pilota.
 
Ace Combat5

Oprawa graficzna i dźwięk

Tym co od samego początku zauroczyło mnie w Ace Combat: Assault Horizon, było udźwiękowienie. Podczas rozgrywki słyszymy bowiem muzykę, której dynamicznie elektroniczne dźwięki, przeplatają się z niepokojąco brzmiącymi riffami elektrycznych gitar. Aranżacja taka doskonale dopasowana została do tego co dzieje się na ekranie monitora i w niesamowity sposób wyzwala dodatkowe emocje. W trakcie rozgrywki oprócz porywających melodii, słyszymy jednak również inne dźwięki. Po za świetnie wykonanymi odgłosami walki, z głośników dobiegają nas również komunikaty ostrzegające o różnego rodzaju niebezpieczeństwach, przeplatające się z głosami komunikujących się ze sobą pilotów. Dzięki temu poczułem się, jakbym naprawdę znajdował się w samym epicentrum bitewnej zawieruchy.

Nieco gorzej prezentuje się kwestia grafiki, ta bowiem względem konsolowego pierwowzoru, nie została w żaden sposób zmodyfikowana. (Przypomnijmy: datą premiery na Xbox 360 i PS3 jest październik 2011). W efekcie widziane z daleka, panoramy otwartych terenów oraz miast, owszem robią wrażenie, jednak gdy podlecimy do któregoś z obiektów na nieco mniejszą odległość, okazuje się, że ich powierzchnie całkowicie pozbawione są szczegółów a całość sprawia wrażenie pokrytej teksturami atrapy.

Graficznych braków, będących świadectwem konsolowego rodowodu gry, uświadczymy również podziwiając modele maszyn, za sterami których przyjdzie nam zasiadać. Co prawda nie wyglądają one źle ani nie są niedopracowane, ot po prostu stanowią wierną kopię tego, z czym prawie półtora roku temu mieli do czynienia właściciele konsol.

Ace Combat6

Podsumowanie

Podsumowując wszystkie spisane dotychczas spostrzeżenia, nie sposób jest uznać Ace Combat: Assault Horizon za grę wielce wybitną, jednak dzięki trzymającej w napięciu fabule i niezwykle dynamicznej rozgrywce, jest ona z pewnością propozycją godną wzmożonej uwagi. Wiele atrakcji dostarcza tu możliwość pilotowania rozmaitych modeli myśliwców oraz helikopterów bojowych a także konieczność wcielenia się w inne postaci. Duże uznanie należy się również osobom odpowiedzialnym za oprawę dźwiękową, ta bowiem stanowi idealne wręcz dopełnienie dynamicznych walk, w których czynnie uczestniczymy.

Dla niektórych, zwłaszcza dla wielbicieli zaawansowanych symulatorów, Ace Combat może okazać tytułem mało wymagającym. Powód to typowo zręcznościowa rozgrywka, która notabene mi osobiście bardzo przypadła do gustu. Przyznam szczerze, że dotychczas unikałem gier w których pilotuje się samoloty oraz różnego rodzaju latające wehikuły. Przy Ace Combat: Assault Horizon zostanę jednak na dłużej i nie odstraszą mnie nawet drobne mankamenty w postaci graficznych niedoróbek bowiem w ferworze walki i tak nie znajdzie się czasu, by kręcić nosem z powodu takich błahostek. Dlatego też w skali od 1 do 10, tytuł ten otrzymuje ode mnie solidne 8 punktów.

rate game 8p

Galeria

{vsig}Ace_Combat_Assault_Horizon_foto|width=640|align=1{/vsig}

Udostępnij

R.Predko