Wczorajsza rakieta nie miała jednak wylądować na barce. Zamiast tego SpaceX zdecydowało, że uderzy w ocean, testując przy okazji lądowanie z bardzo dużym ciągiem silnika. Przeprowadzenie takiego testu podczas lądowania na barce mogłoby po prostu uszkodzić platformę.
Rakieta była zatem skazana na zniszczenie, tymczasem okazało się, że udało jej się przetrwać całe lądowanie i zaczęła dryfować na wodzie.
Elon Musk zapowiedział, że jego firma spróbuje przyciągnąć ją do brzegu. Nie należy się jednak spodziewać, że rakieta będzie w dobrym stanie i zostanie w przyszłości ponownie wykorzystana do lotu w kosmos.
This rocket was meant to test very high retrothrust landing in water so it didn’t hurt the droneship, but amazingly it has survived. We will try to tow it back to shore. pic.twitter.com/hipmgdnq16
— Elon Musk (@elonmusk) 31 stycznia 2018
To jednak pokazuje, na jakim poziomie zaawansowania jest obecnie amerykańska firma. Rakiety SpaceX nie tylko poprawnie lądują na Ziemi, ale również ponownie są wysyłane w kosmos. Nawet uderzenie bezpośrednio w wodę nie robi na nich wrażenia.
Tymczasem Elon Musk przygotowuje się do wystrzelenia swojej największej rakiety – Falcon Heavy. Ma to nastąpić już 6 lutego.
Źródło: Engadget