33-letni programista jechał swoją Teslą po autostradzie, zajmując lewy pas. Miał oczywiście włączoną funkcję autopilota, a jego ręce nie spoczywały na kierownicy. Autopilot nie zauważył stojącego na lewym pasie pojazdu i otarł się o niego podczas przejeżdżania. Nikomu nic się nie stało.
Przedstawiciele Tesli potwierdzili wypadek i przeskanowali dane, z których wynika, że samochód faktycznie był w trybie autopilota. Winę za kolizję ponosi jednak kierowca, który nie trzymał rąk na kierownicy – czujniki tego nie zarejestrowały.
Tesla powtarza przy każdej okazji, że autopilot jest funkcją wspomagającą jazdę i nie można jej traktować jak autonomicznego pojazdu. Kierowca zawsze powinien być skupiony na drodze i trzymać ręce na kierownicy, by przejąć kontrolę nad autem w momencie zagrożenia.
Właściciel auta nie zgadza się jednak z takim stwierdzeniem i winą obarcza funkcję samochodu. Przyznaje w rozmowie z Reutersem, że Tesla promowała technologię jako autonomiczny pojazd, a nie wspomaganie jazdy.
Źródło: Reuters