Każda ciężarówka wyruszała z miejsca produkcji. Scania i Volvo rozpoczęły zatem w Szwecji, Daimler i MAN z Niemiec, a IVECO i DAF z Belgii. Wspólnym celem był Rotterdam.
Przez cały czas ciężarówki były asekurowane przez człowieka. Na autostradach łączyły się w specjalne konwoje. Wtedy właśnie pełną kontrolę nad maszynami obejmowała sztuczna inteligencja.
Każda ciężarówka była połączona za pomocą sieci Wi-Fi. Dzięki temu pojazdy mogły jechać identyczną prędkością i zbliżyć się do siebie na niewielką odległość, robiąc tym samym więcej miejsca dla innych uczestników ruchu.
Mózgiem operacji był pojazd znajdujący się na czole konwoju. To właśnie on decydował o prędkości poruszania się. Dzięki takiemu rozwiązaniu ciężarówki mogły oszczędzać paliwo i zmniejszyć emisję CO2. Wstępne testy wykazały, że oszczędności sięgnęły nawet 15%.
Czy w przyszłości na drogach będziemy coraz częściej spotykać autonomiczne pojazdy? Wszyscy szanujący się producenci samochodów pracują nad takimi rozwiązaniami. Technologia może się także przyjąć w transporcie, czego przykładem jest powyższa inicjatywa.
Źródło: Gizmodo