Gry darmowe i freemium – w czym tkwi ich sukces?

Mateusz PonikowskiSkomentuj
Gry darmowe i freemium – w czym tkwi ich sukces?
Na początek warto przybliżyć i rozróżnić kilka terminów. Gry darmowe to gry, których pełna wersja udostępniana jest bezpłatnie, np. darmowe gry przeglądarkowe. Gry freemium czy free-to-play to takie gry, z których korzysta się bezpłatnie, jednak w ramach tzw. mikrotransakcji gracz kupuje dodatkowe opcje, dodatki, żetony, funkcje, które ułatwią dalszą grę. Klasyczna gra free-to-play polega na tym, że użytkownik jest w stanie grać bezpłatnie, a płatne opcje przyspieszą, ułatwią bądź urozmaicą grę. Nie powinny one być obligatoryjne. Niestety niektórzy twórcy łamią tę zasadę i doprowadzają do sytuacji, w której zwycięstwo staje się niemożliwe bez wykupienia płatnych opcji (model pay-to-win). Tymczasem wystarczy wdrożyć ciekawą grę w klasycznym modelu freemium, aby osiągać zyski wyższe niż w przypadku sprzedaży pełnych wersji gier. Dlaczego?

Jak zarobić na darmowej grze
Różnorodność darmowych gier przeglądarkowych jest dziś ogromna. Do wyboru mamy przygodówki, strategie, karcianki, strzelanki, MMORPG (RPG dla wielu graczy) czy lekkie, popularne gry typu „zabijacze czasu”, jak Angry Birds, Flight of Hamsters czy Sushi Cat. W niektóre z nich można grać bezpośrednio na stronie przeglądarki, inne wymagają pobrania i instalacji. Niekiedy warunkiem pobrania gry jest założenie darmowego konta u wydawcy.

Jak zarabiają twórcy tych popularnych gier? Wydawcy publikują aplikacje w oparciu o system współpracy partnerskiej z reklamodawcami. Na stronie z grami zamieszczane są reklamy, a użytkownik zwraca na nie uwagę przede wszystkim w czasie ładowania się funkcji gry (trwa ono zwykle kilkanaście sekund). Niekiedy w grze pojawia się płatna opcja premium, ale nie jest ona niezbędna do dalszej rozgrywki. Wiele tytułów otrzymuje dobrowolne dotacje od użytkowników, między innymi przeznaczone dla dzieci gry edukacyjne. Sama gra przeglądarkowa nie jest kosztowna w utrzymaniu.

Freemium wciąga
Prawdziwą kopalnią złota okazał się być jednak model freemium. Są to gry darmowe z płatnymi dodatkowymi opcjami. Pojedynczy zakup opcji to bardzo często koszt tak niewielki, że gracze bez namysłu się na niego decydują. Okazało się, że ciągły strumień niewielkich opłat (wnoszonych regularnie przez wciągniętych w grę użytkowników) generuje o wiele wyższe dochody niż oferowanie pełnych gier z opcją jednorazowej, większej opłaty. Wydawcy gier freemium umożliwiają graczom liczne opcje płatności: od przelewu lub płatności kartą, przez opłatę wniesioną z konta pre-paid, takiego jak paysafecard.com, po płatne SMS-y z telefonu komórkowego. Freemium to nie tylko powszechna opcja w grach przeglądarkowych, ale również (a nawet przede wszystkim) mobilnych. Jest to najpopularniejszy model dystrybucji gier między innymi w Apple Store, choć krok w stronę poczynienia z niego zdecydowanie dominującej opcji dostępu do takiej rozrywki wzbudza już sprzeciw graczy. Wielu użytkowników iPhone’ów czy iPadów narzekało na przykład, że kolejne wersje gier, które można było do tej pory po prostu zakupić w App Store, obecnie dostępne są jako „darmowe”, ale z płatnymi opcjami, które co i rusz zmuszają gracza do ponoszenia niewielkich i regularnych kosztów. Stąd też Apple zdecydował się na wprowadzenie równolegle oferty gier „Pay Once & Play” („zapłać raz i graj”), na razie jeszcze niedostępnej dla polskich użytkowników.

Nie do końca „free…”
Niektóre gry freemium traktują graczy fair i nie wymuszają nieustannych, częstych mikropłatności, jednak są i popularne gry dużych producentów, w których te „mikropłatności” w całej grze rosną do łącznej sumy ok. 300 zł. Wiele osób coraz głośniej na to narzeka, aczkolwiek za takie podejście wydawców winą obarcza się często właśnie… graczy. Stopień piractwa w internecie powoduje, że zyski z klasycznej sprzedaży pełnych gier są niewystarczające. A udostępnienie gry „darmowej” i oferowanie dodatkowych opcji za drobnymi opłatami graczowi, który zdążył już zainteresować się grą, wydaje się bardziej opłacalne. Z tym że niektórzy producenci próbują w ten sposób jak najwięcej „wycisnąć” z kieszeni grających i tym samym tracą ich zaufanie. Już w ubiegłym roku Komisja Europejska wezwała do wyjaśnień w sprawie mobilnych gier freemium między innymi Google i Apple. Według badania firmy Distimo aż 80 proc. dochodów ze sprzedaży aplikacji pochodzi właśnie z segmentu freemium, a promowanie gry free-to-play jako „darmowej” jest wprowadzaniem konsumenta w błąd. Podkreślono zwłaszcza przypadek dzieci i nastolatków (bardzo dużej grupy odbiorców takich gier), którzy, chcąc grać dalej, niekiedy bez opamiętania kupują tanie, ale liczne opcje dodatkowe. Komisja wyszczególniła kilka kwestii, które muszą zostać rozwiązane, między innymi opłaty (np. abonament), które nie mogą znaleźć się w ustawieniach domyślnych gry.

Póki co jednak freemium ma się dobrze, a graczom pozostaje zachowanie zdrowego rozsądku, jeśli chodzi o zakupy „niedrogich” opcji, których koszty niejednokrotnie przewyższają cenę pojedynczej pełnej gry.

Udostępnij

Mateusz PonikowskiWspółzałożyciel serwisu instalki.pl od ponad 18 lat aktywny w branży mediów technologicznych.