Okazuje się bowiem, że narzędzie regularnie szpieguje swoich użytkowników. Na serwer twórcy przesyłane są dane wskazujące, jakie strony internetowe przeglądamy. Jakby tego było mało, oprócz pełnego adresu URL, przesyłany jest także pełen tytuł zakładki, unikatowy identyfikator użytkownika oraz kraj, z którego łączy się z siecią.
Informacje te mogą posłużyć do wycieku poufnych danych. Hakerzy z tytułu strony mogą odczytać nasz adres e-mail lub np. liczbę nieodczytanych wiadomości. Już sama analiza historii przeglądanych stron internetowych budzi spore zastrzeżenia – w końcu dane te mogą zostać wykorzystane przez nieuczciwych marketingowców.
Co ciekawe, użytkownicy podczas instalacji Webpage Screenshot sami zgadzają się na szpiegowanie. Informacje tego typu są bowiem zawarte w umowie licencyjnej. Problem w tym, że nikt jej nie czyta. Akceptując regulamin wtyczki, wyrażamy zgodę na zbieranie informacji na nasz temat, ich przetwarzanie i odsprzedawanie innym podmiotom.
Firma Heimdal Security wskazuje, że dane są przesyłane na serwer zlokalizowany w Nowym Jorku. Osoba odpowiedzialna za rozszerzenie może natomiast pochodzić z Izraela. W momencie pisania tego artykułu strona główna rozszerzenia nie działa – może to mieć związek z nagłośnieniem całej sprawy przez media.
Jeżeli korzystacie z Webpage Screenshot, zalecamy jak najszybsze usunięcie tego rozszerzenia z przeglądarki Google Chrome. Radzimy omijać je szerokim łukiem.
Źródło: Zaufana Trzecia Strona